Część pierwsza zakończyła się wraz z łupieskimi wyprawami krzyżowymi, które chrześcijańska Europa podjęła na wezwanie papieża Urbana II przeciw wyznawcom islamu. Oczywiście setki tysięcy ofiar nie miały dla Kościoła żadnego znaczenia. Nie miało znaczenia również życie dzieci (Wyprawa dziecięca). Kościół wszedł w fazę niszczenia wszystkiego co nie pasowało do ustalonego schematu "strzyżenia owieczek". Każdy kto nie pozwalał się wykorzystywać był wrogiem Kościoła.
Początkowo Kościół tylko straszył karą swego Boga podobnie jak słabowity Jasiu, który straszył zaczepiającym go kolegom, że jego starszy brat im "pokaże". Jednak wyrobił sobie już ideologię nie tylko straszenia Bogiem i Sądem Ostatecznym, ale i karaniem opornych docześnie ...na Ziemi. Papież Grzegorz VII ustanowił klątwę dla nieposłusznych woli Kościoła,
a kilkadziesiąt lat później w celu zapewnienia sobie pełnej kontroli nad "duszami" Sobór Laterański" ustanowił spowiedź bezpośrednią przed kapłanem - tzw. "na ucho". Wymyślono więc wyrafinowane narzędzie kontroli wzajemnej, gdzie każdy wierny obowiązany był nakazami wiary donosić na innych o ich rzeczywistych bądź domniemanych przewinieniach wobec Boga. Czyli inaczej mówiąc wobec Kościoła, bo to przecież księża byli od tego by tłumaczyć "głupim baranom" co chce od nich Bóg.
A co chciał ów Bóg ?
Przede wszystkim ich pracy. Bezpłatnej pracy w latyfundiach kościelnych. Władzy dla kapłanów w postaci współrządzenia do spółki z możnowładcą, którego chłop był właścicielem. Udziału w plonach zebranych przez chłopa w postaci dziesięciny. Tego wszystkiego było mało jednak Kościołowi. Wprowadził więc formę świętych sakramentów by dodatkowo związać ludzi ze sobą w postaci uroczystych obrzędów i ...opłat za ich udzielanie. Kościół stał się jedynym autorytetem moralnym i siłą zdolną zmieniać na tronie władców. Brakowało mu jedynie bezpośredniej władzy sądowniczej. Władzy, która by miała prawo ferować wyroki z pominięciem władzy administracyjnej. W XII w. powstała Inkwizycja
Stawiała sobie za cel umocnienie władzy religijnej kościoła poprzez prowadzenie procesów w miejsce samosądów. Środkiem stosowanym w tym celu było sukcesywne ściganie przedstawicieli ruchów religijnych przeciwstawiających się kościelnej doktrynie wiary. W szczególności dotyczyło to ruchów albigenskich, w których uczestniczyli m.in. Katarzy.
 

Na soborze Laterańskim III (1179 rok) ogłoszona została krucjata przeciwko albigensom i zobligowano władzę świecką do karania heretyków konfiskatą majątków, a tych zatwardziałych także do nawracania przemocą. W 1184 roku, za papieża Lucjusza III, na soborze w Weronie opracowano dekret, który zobowiązał biskupów do prowadzenia śledztw przeciwko podejrzanym o herezję a lud świecki do denuncjowania heretyków (Ad abolendam haeresim zwany także Kartą Inkwizycji). Powstała na tej podstawie "inkwizycja biskupia" nie była na tyle skuteczna, aby powstrzymać katarów. Kolejny krok wykonany został na synodzie w Awinionie, w roku 1209 (niektóre źródła podają rok 1200), kiedy to postanowiono utworzyć w zagrożonych herezją parafiach komisje świadków synodalnych, których zadaniem miało być denuncjowanie heretyków i ich sprzymierzeńców biskupowi. W skład takiej komisji wchodził ksiądz i dwóch lub trzech świeckich o nienagannej opinii. Osoby duchowne przyłapane na herezji miały być zdeponowane z urzędu i zawieszone w czynnościach sakralnych, świeccy natomiast oddawani mieli być w ręce władzy cywilnej w celu ukarania. W dalszym jednak ciągu brak było ogólnej instytucji, której celem byłoby ściganie herezji.
Prowadzona w Langwedocji w latach 1209-1229 krucjata przeciw katarom ujawniła brak efektywności inkwizycji biskupiej. Biskupi w większości albo nie mieli żadnych efektów, albo też nadużywali swoich uprawnień. Na soborze Laterańskim IV (1215 rok) oraz na synodach w Narbonne (1227) i w Tuluzie (1229) uregulowano podstawowe założenia procesu inkwizycyjnego. Ustalono między innymi obowiązek utworzenia komisji świadków synodalnych w każdej parafii, zobowiązano władców lennych do ścigania herezji i zakazano władzy świeckiej skazywania za herezję bez uprzedniej decyzji biskupa lub innego upoważnionego duchownego. Najistotniejszą decyzją stało się jednak powierzenie sądownictwa inkwizycyjnego inkwizytorom podległym tylko papieżowi (1232 rok - początek inkwizycji papieskiej). Inkwizytorami tymi byli najczęściej przedstawiciele zakonów żebraczych, dominikanie lub franciszkanie. Wykonywanie wyroków wydanych w procesie inkwizycyjnym powierzono władzy świeckiej.
W 1194 uprawomocniono wycinanie języków, duszenie i palenie na stosie. W bulli "Ad extripanda" z 1252 roku papież Innocenty IV zobowiązał władców do tego, aby heretyków zabijali w ciągu pięciu dni . Papież Urban II nie uważał za morderstwo zabicie osoby ekskomunikowanej. Wystarczyło więc kogoś ekskomunikować, aby potem bezkarnie zabić "w imię Jezusa" bez poczucia winy, gwoli tylko przysłużenia się Kościołowi - naszej matce". Tak wyglądało prawo w tym czasie i "miłosierdzie Jezusowe braci w Chrystusie". Od 1231 r. papież Grzegorz IX wprowadził autonomię Inkwizycji wobec władzy świeckiej i lokalnych władz kościelnych, wyposażone w szerokie kompetencje. Były od tego momentu powoływane bezpośrednio przez papieży i przed nimi odpowiedzialne.
Funkcjonowanie Inkwizycji od tego momentu zależało przede wszystkim od poprawności stosunków władcy z papieżem. Np. we Francji, ze względu na zagrożenie ze strony herezji katarów i doraźne interesy króla w Langwedocji inkwizycja początkowo działała bardzo sprawnie, by potem zostać praktycznie uzależniona od osoby króla (proces Zakonu Templariuszy) a potem stracić znaczenie. W Niemczech, gdzie istnienie inkwizycji było sprzeczne z dążeniami cesarstwa, inkwizycja nie odgrywała praktycznie żadnej roli, dopóki władza cesarska była silna. W Hiszpanii, gdzie od 1478 roku władcy posiadali prawo do mianowania inkwizytorów, inkwizycja stała się orężem władzy świeckiej, które posłużyło m.in. do walki z Maurami i Żydami. Tak toczyła się walka Kościoła o władzę absolutną do czasów reformacji. Wypada jeszcze dodać, że majątki kościelne w Europie w wyniku wyłudzeń, konfiskat i zwykłych fałszerstw stanowiły ponad jedna trzecią wszystkich gruntów.
Reformacja to ruch religijny i społeczny w XV i XVI w., mający na celu odnowę chrześcijaństwa. Był on reakcją na zjawiska, które miały miejsce w Kościele Katolickim, w hierarchii kościelnej i w papiestwie. Reakcją na zgniliznę moralną, bezduszność i bezlitosne postępowanie Kościoła. Reformację zapoczątkował Jan Hus, który zginął na stosie 6 lipca 1415 w Konstancji. Jego działalność położyła podwaliny pod wystąpienie Marcina Lutra w sto lat później. Ruch husycki odegrał ważną rolę w rozwoju reformacji.
Ta spokojnie patrząca na "sługi Kościoła" pani w banerze tytułowym na górze strony nie powinna się nikomu kojarzyć z Niepokalanie Poczętą .
Ta dama to Etyka i Sprawiedliwość utożsamiana z grecką Temidą lub egipską Maat bezstronnie oceniająca zbrodniczą działalność KrK (Kościoła Rzymsko-Katolickiego). Niestety ta instytucja nigdy nie była miłosierna, ani sprawiedliwa. Nie była nawet w najmniejszym stopniu humanitarna.
Hipokryzja i dwulicowość pod maską pobożności i miłości bliźniego to były przyczyny powstania Reformacji. Kościół rozpadł się jak "zgniłe jajko" kopnięte z rozmachem za "smród", który wokół stworzył.

1 listopada 1478 roku, na prośbę królewskiej pary zjednoczonej Aragonii i Kastylii, papież Sykstus IV wydał bullę, w której zezwalał na utworzenie odrębnego trybunału inkwizycji hiszpańskiej. W jego skład miało wejść dwóch lub trzech biskupów albo innych duchownych godnych zaufania w wieku co najmniej czterdziestu lat, wybieranych przez władzę królewską. Osobom tym miały przysługiwać uprawnienia analogiczne do inkwizytorów papieskich. Pierwszych dwóch inkwizytorów (dominikanie Migiel de Murillo i Juan de San Martin) wybranych zostało we wrześniu 1480 roku i rozpoczęło swoją działalność w Sewilli.

W styczniu 1481 roku wydali oni akt, nakazujący możnowładcom wydanie zbiegłych "conversos" i rozpoczęli ich ściganie.
Wkrótce zawiązał się spisek, którego celem miało być zabicie inkwizytorów (brała w nim udział spora grupa duchownych), który jednak został odkryty. Pierwsze ofiary zostały spalone 6 lutego 1481 roku. W obliczu ogromnej ilości wyznanych i zadenuncjowanych herezji powstała potrzeba mianowania kolejnych inkwizytorów, co następowało począwszy do 1482 roku. Jeszcze tego samego roku papież protestował w bulli skierowanej do pary królewskiej przeciwko nadużyciom inkwizytorów. Na przełomie 1482 i 1483 roku mianowano jednak kolejnych inkwizytorów między innymi słynnego Tomasa de Torquemadę, wcześniejszego spowiednika królowej. Został on pierwszym Wielkim Inkwizytorem Kastylii, Aragonii, Leonu, Katalonii i Walencji, stając na czele Supremy (zwyczajowa nazwa Rady Najwyższej Świętej Inkwizycji). Powszechnie uważa się Torquemadę za symbol okrutnej inkwizycji. Prawda nie jest tak oczywista, gdyż dominikanin ten nie był aż taki krwiożerczy, jak się go współcześnie przedstawia, szczególnie na tle innych inkwizytorów tego okresu. W 1484 roku wydał instrukcję zawierającą normy prawne regulujące działalność inkwizycji, decydując praktycznie o jej kształcie. Instrukcje te, zwane też Kodeksem Torquemady były precyzyjne i, co warto podkreślić, łagodniejsze od uprzednio obowiązujących zasad. Działalność inkwizycji przyczyniła się też do wyeliminowania pogromów. Nie ulega jednak wątpliwości, że w okresie urzędowania Torquemady (1483-1498) skala działalności inkwizycji i prześladowań była bardzo duża. Rozpiętość szacunków w zakresie ofiar jest tutaj duża i trudno podać właściwą wersję, dla informacji przytoczę tutaj dane Guy i Jean Testas, którzy twierdzą, że liczba ta sięga ponad dwóch tysięcy osób. W 1578 roku Francisco Pena, jako inkwizytor, publicznie oznajmił, że musimy pamiętać, iż głównym celem przesłuchań i egzekucji nie jest ratowanie duszy oskarżonego, ale osiągnięcie publicznego dobra i zastraszenie innych". Inkwizytorów cechowała jednak "wielka miłość bliźniego", gdyż ten sam F.Pena utrzymywał, że "przestępcom w wierze" należy po chrześcijańsku wybaczyć ich winy, a następnie spalić ich na stosie.
Marcin Luter, augustiański mnich, całkowicie nie zgadzał się z ideą odpustów (odpust-odpuszczenie grzechów świętymi przedmiotami, na które było stać tylko bogatych), gdyż według niego zbawienie możliwe było wyłącznie dzięki łasce boskiej, a nie działaniom instytucji kościelnych. Efektem sprzeciwu Lutra było zawieszenie 31 X 1517 r., na drzwiach kościoła zamkowego w
Wittemberdze 95 tez, w których Luter nie zaatakował samego odpustu, lecz wyjaśniał jego znaczenie oraz istotę pokuty. Mimo zabiegów Lutra, początkowo niewielu zareagowało na jego postulaty, dopiero, gdy rozesłał tezy swoim przyjaciołom, a ci postarali się upowszechnić je za pomocą druku, nastąpił odzew. Rzym zareagował, wytaczając Lutrowi proces o kacerstwo. Dochodzenie przeciwko Lutrowi zaowocowało bullą papieską "Exsurge Domine", która jednak był pełna sprzeczności i dowodziła, że Rzym nie zadał sobie trudu rzetelnego zbadania sprawy. W bulli Leon X domagał się od Lutra odwołania swojej nauki i ukorzenia się przed Rzymem. Luter, rzecz jasna, zlekceważył papieża ? w odwecie zakazano na niektórych uniwersytetach studiowania jego pism, on z kolei spalił bullę przy udziale publiczności. 3 stycznia 1521 roku rozpoczyna się oficjalnie reformacja ? Leon X bullą "Docet pontificem Romanum" wyklina Marcina Lutra. Reformator jednak nie spłonął na stosie, miał bowiem potężnego protektora w osobie Fryderyka Mądrego. Decyzją sejmu wormackiego skazano jednak Lutra na banicję, a jako taki został on wyjęty spod prawa i nikt nie mógł udzielić mu schronienia Za to każdy mógł bezkarnie zabić. W celu chronienia Lutra upozorowano jego porwanie i umieszczono w bezpiecznym miejscu. Reformacja rozwijała się jednak w najlepsze... Jej efektem, a więc pośrednio efektem idei Lutra była wojna chłopska w Niemczech. Luter nakazał "zabijać chłopów jak wściekłe psy (...) "bo teraz nie chodzi o cierpliwość i miłosierdzie, lecz jest czas miecza i gniewu, i każdy powinien bić, kłuć i zabijać, i książę może teraz przelewem krwi lepiej na niebo zasłużyć niż inni modlitwą". Jak z tego wynika Luter wcale nie był lepszy od papieży rzymskich. Jedynie pobudki jego działania były bezinteresowne, ale efekty walki były podobne. Wybuchła wojna religijna. Z Niemiec ruch reformacyjny przeniknął do innych krajów Europy, m.in. do krajów skandynawskich, gdzie luteranizm stał się religią panującą. Potem do Francji, Czech, Polski i na Węgry. Kalwinizm, rozwijający się w Szwajcarii obok doktryny Zwingliego, oddziaływał w znacznej mierze na Francję . Stronnictwo to nazywano Hugenotami, a także miał znaczący wpływ na wskrzeszenie antytrynitaryzmu.
Osobny nurt reformacji - anglikanizm powstał w Anglii w 1534 r, gdy król Henryk VIII na skutek nie uznania przez papieża jego kolejnego małżeństwa z Anną Boleyn zerwał, uzyskawszy wcześniej zgodę parlamentu z Rzymem i stanął na czele niezależnego od papiestwa Kościoła w Anglii.
Powstały więc trzy niezależne nurty reformatorskie; protestantyzm, kalwinizm i anglikanizm.

Położyły one kres dominacji papiestwa w większości krajów Europy. Ale był to proces długotrwały. Trwał jeszcze prawie 200 lat.
W Nowym Testamencie Jezus jawi się nam jako przyjaciel kalek, ludzi napiętnowanych i biednych. Żąda rezygnacji z wszelkiego majątku, potępia obłudę i bogacenie się, a jego nauka przyśpieszyła działania misji chrześcijańskich, przyciągając niewolników, wyzwoleńców i robotników, z których w większości składała się najdawniejsza wspólnota chrześcijańska. Ludzie, zniewoleni przez dyktaturę Cezarów, dostrzegali w chrześcijaństwie nie tylko idealną religię, ale i spełnienie nadziei na poprawę swego statusu społecznego i materialnego. O święta naiwności ! Już od wczesnego średniowiecza Kościół popierał niewolnictwo, a w swej pazerności zdobywania nowych ziem i bogactw nie znał miary.
Rozkwit tej działalności nastąpił z chwilą odkrycia Ameryki. Rozpoczęły się grabieże i masowe mordy na niespotykaną skalę. Oczywiście pod hasłem nawracania pogan. Dla konkwistadorów i Kościoła zagrabienie Ameryki było jeszcze jedną krucjatą. Hiszpański nadworny kaznodzieja Gregorio nazywał Indian "mówiącymi zwierzętami". Jezuita José de Anchieta twierdził: "Miecz i żelazny pręt to najlepsi kaznodzieje". I tego oto człowieka Jan Paweł II beatyfikował w 1980 r., nazywając go "apostołem Brazylii, wzorem dla całej generacji misjonarzy". Posłuszni Rzymowi katolicy bili, dźgali, dusili, zatapiali, palili. Wszystko to w imię Boże i w imieniu Najświętszej Marii Panny. Palili królów, wodzów plemion, całą warstwę rządzącą dawnego Meksyku. Spalili mnóstwo wsi, miast, świątyń, wizerunków bogów, dzieł sztuki; zniszczyli prawie całą kulturę Azteków. Kobiety i mężczyzn szczuto psami karmionymi ludzkim mięsem, ćwiartowanymi żywcem indiańskimi niemowlętami. Wbijano ciężarne kobiety na pale, przywiązywano ofiary do luf armatnich i puszczano je z dymem. Ucinano ręce, nosy, wargi, piersi etc. Szczególną postacią był Cortez. W okrucieństwie bił na głowę całą resztę. Nazywał siebie "sługą Chrystusa". Towarzyszyli mu kapelani, którym polecał wygłaszać kazania. A oto jak krzewił Słowo Boże, według jego własnej relacji: "wrzuciliśmy ogień do ponad trzystu domów(...) zadźgaliśmy wszystkich, którzy podpadli pod lance"(...) rzeka, która płynęła w dole, była czerwona od krwi pomordowanych(...) ponad 50 tys. ludzi zginęło. Gdy katoliccy Hiszpanie zawitali do Meksyku, żyło tam około 11 milionów Indian, a po stu latach już tylko półtora miliona. Zaiste, Słowo Boże zawiezione w tamte rejony "pięknie zaowocowało".
Skoro tak pojmowano nauki Jezusa ? Zresztą nauka Chrystusa była tylko narzędziem. Nie interesowała ona nigdy możnych tego świata, ani nawet samych kapłanów.. Liczyła się firma Kościół i jej bogactwo. A ideologia Jezusa była dla "baranów", które należało "strzyc na chałę Kościoła". Protestanci postępowali podobnie. No, może nie całkiem, bo specjalnością kalwinów i anglikanów był handel niewolnikami. Nikt nie jest w stanie policzyć, ile statków kursowało między Europą, a Afryką, gdzie polowano na czarnoskórych. Przewożono ich w nieludzkich warunkach, wielu umierało. Po przybyciu na miejsce przeznaczenia wystawiano nieszczęśników na sprzedaż, po czym wywożono głównie do Ameryki, na plantacje. Handlarze ludźmi uważali, iż postępują zgodnie z wolą bożą, w czym utwierdzał ich kler. Szacuje się, że w wyniku podbojów i niewolnictwa umarło bądź zostało zamordowanych około 50 milionów czarnoskórych i czerwonoskórych.

Niewolnictwo w krajach chrześcijańskich dotrwało aż do końca XIX wieku: w prawosławnej Rosji do 1861 r., w protestanckiej Ameryce do 1865 r., w katolickiej Brazylii do 1888 r. Za sprawą chrześcijaństwa zginęło więcej ludzi niż za sprawą jakiejkolwiek innej religii na świecie. A to wszystko z imieniem Boga na ustach. Bo przecież wszystko zaczeło się od nawracania, któremu początek dały wyprawy krzyżowe.

Ruch reformatorski nie nawracał na chrześcijaństwo mieszkańców Europy wyłącznie przy pomocy kazań i katechizmu. Wraz z nim rozpoczął się trwający przez 300 lat okres polowań na czarownice, określony przez R.H. Robbinsona "wstrząsającym koszmarem, najbardziej haniebną zbrodnią i najgłębszym wstydem zachodniej cywilizacji", który w ostateczności doprowadził do odrzucenia wiary w czary. Kościół najpierw stworzył szczegółową koncepcję diabelskich obrzędów i dopiero wówczas rozpoczął prześladowania, likwidując wszelkie odmienne poglądy, podporządkowując jednostkę autorytatywnej władzy i otwarcie oczerniając kobiety. Polowania na czarownice były wybuchem ortodoksji i chrześcijańskiego upodlenia kobiet mającym swe źródło w kompleksach i tłumionych wiarą zboczeniach erotycznych.
W 1592 roku Ojciec Cornelius Loos pisał, że:

"Nieszczęsne istoty dotkliwymi torturami zmuszane są do przyznania się do rzeczy, których nigdy nie zrobiły... i tak zabierane są niewinne istnienia"
W wielu rejonach Europy procesy czarownic rozpoczęły się dokładnie w momencie ustania ścigania innych rodzajów herezji. Oficjalne uznanie prześladowania czarownic pociągnęło za sobą stosowanie przez inkwizycję najsurowszych form przesłuchań. Podejrzenie o czary w rzeczywistości wykluczało możliwość uniknięcia kary. Po przejściu przez krzyżowy ogień pytań, ciało ofiary badano starając się stwierdzić obecność znamion charakterystycznych dla czarownic. Historyk Walter Nigg opisuje takie przesłuchanie:
"...była rozebrana do naga, kat ogolił wszystkie włosy na jej ciele celem znalezienia znaku, którym diabeł znaczył swoje kohorty, zwykle znajdującego się w ukrytych miejscach. Brodawki, plamki i znamiona były pewnym dowodem na miłosne kontakty z diabłem".?
Jeżeli u kobiety nie znaleziono żadnych znaków, przesłuchanie mające na celu ustalenie jej winy mogło być nadal kontynuowane. Jedną z metod było wbijanie igieł w oczy podejrzanej. W takim przypadku inkwizytor zasądzał winę, jeżeli znalazł miejsce niewrażliwe na ból .
Przyznanie się do winy wymuszano następnie przy pomocy okrutnych tortur, wymyślonych już w pierwszych latach działalności inkwizycji. "Czuję wstręt, gdy bez tortur przyznają się do winy", pisał król Jakub I w swojej "Demonologii". W przypadku "uporczywego" braku skuchy i przyznania do winy inkwizytor zalecał branie na tortury ich dzieci. To najczęściej przesądzało sprawę i były gotowe przyznać się nawet do zamordowania papieża. Gdy szły na stos wcześniej wyrywano im język, by nie próbowały wzbudzić współczucia tłuszczy.
Tak to wyglądało. Ilu katechetów opowiada o tym na lekcjach religii ? A ilu księży podczas nabożeństwa. To są wstydliwe sprawy o których się nie mówi. Lepiej je przemilczeć. Wierny dewot nie zapyta... bo o nich nie wie. A jeżeli nawet wie to sobie wytłumaczy "Wiele to zła było kiedyś na świecie, i księża czasami mogli pobłądzić". Ale jak to "pobłądzenie" pogodzić z "sakramentem kapłaństwa" i "boskim patronatem nad świętym kościołem" to już żaden nie pomyśli bo jeszcze "Bozia się obrazi". Można by historię Kościoła wydłużyć jeszcze o wiele innych "chrześcijańskich uczynków", ale nie jest to zadaniem tej strony. Od tego są dokumenty historyczne i opracowania. Ja chciałbym tylko zachęcić do samodzielnego myślenia. Do chwili zastanowienia, czy taka instytucja jak Kościół może mieć coś wspólnego z Bogiem ? Bogiem, którego nazywa się "Ojcem". Czy znacie takiego ojca, który za wyimaginowane przewiny topi swoje dzieci w Potopie ? Pali je w Sodomie i Gomorze ? Doświadcza tak jak Hioba ? Część ich nazywa narodem wybranym, a część każe temu wybranemu narodowi okradać (ucieczka z Egiptu). Czy taki Bóg może być inspiratorem napisania Biblii, księgi rzekomo świętej ? A może to księga mitów i nonsensów ? Z naszego oczywiście punktu widzenia, bo wiedza nomadów do tego analfabetów przed 2 tysiącami lat musiała być inna niż nasza obecna. Ale skoro to Bóg tchnął w nią "prawdę" to zaiste jest to dziwne.
Nie będzie więc szczegółowej analizy nonsensów w niej zawartych bo od tego są biblioteki i google. Ale może warto sobie zadać pytanie skąd się wzięła światłość w pierwszym dniu stworzenia, skoro ciała niebieskie Bóg stworzył dopiero czwartego dnia ? I jak mogły przed stworzeniem Słońca rosnąć trawy i drzewa ? Itd. można by tak bez końca. Księga ta może być wyrocznią jedynie dla ludzi indoktrynowanych od dzieciństwa przez kler i ukształtowanych tak by każde kretyństwo było dla nich wyrocznią skoro to ksiądz powiedział. Nie znaczy to bynajmniej, że Biblii nie należy się szacunek. Ale nie z powodu "prawd tam objawionych" i "tam zawartych", ale po prostu dlatego, że jest zbiorem starożytnych manuskryptów, które są kopalnią wiadomości o wierzeniach naszych praprzodków, a częściowo o ich historii. Nie bierzmy więc serio wszystkiego co tam zostało napisane, ale przemyślenia i światopogląd naszych antenatów niech staną się inspiracją dla naszych własnych przemyśleń i wiary. Niech to będzie źródło poszukiwań celu naszego istnienia jako rasy i każdego z nas z osobna. Taka postawa na pewno nam nie zaszkodzi ...a Bóg o ile gdzieś istnieje na pewno nas za to nie zgani, jak my nie ganimy naszych dzieci za próbę poszukiwania własnej drogi w życiu. Choć z drugiej strony Bóg, który stworzył biliony gwiazd i Wszechświat na którego przebycie światło potrzebuje ponad 20 miliardów lat nie sądzę aby interesował się każdym z nas z osobna. Jeżeli już to jako rasą, która otrzymała warunki do rozwoju i teraz niech pokaże jak potrafiła je wykorzystać. A jeżeli zginiemy wszyscy pod tonami śmieci, wyniszczymy w wojnach lub wykorzystawszy surowce cofniemy się w rozwoju do czasów jaskiniowców to może "uroni łezkę" nad głupotą stworzeń które miały szansę pokazać Mu, że są Go godne.