Czy czasami śmierć może być wartością większą od życia ?
Czy istnieją okoliczności, gdy warto umrzeć ?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie bezstronnie. Ale jeżeli, jak czuję to w duszy odpowiedź na to pytanie jest pozytywna to warto było umrzeć jako jeden z 300 Spartan pod Termopilami. Nigdy już i nigdzie w historii odwaga nie została tak wysoko oceniona.
Ci ludzie choć polegli zyskali nieśmiertelność w pamięci potomnych. Nie istnieje chyba większy zaszczyt niż być jednym z nich !
T
ermopile ...nazwa ta z pewnością wielu skojarzy się z początkiem konfliktu Persów z Grekami.
W 490 r. p.n.e. wojska Dariusza zaatakowały Greków pod Maratonem. Jest wioska oddalona o 42 km na północ od Aten,
gdzie zostały rozgromione.
Następną kampanię Persowie przeprowadzili już w oparciu o lepszy plan i w dziesięć lat później  flota i armia pod dowództwem
króla Kserksesa wylądowała w Grecji na wysokości przesmyku termopilskiego.
Droga przez Termopile, była bramą do środkowej Grecji. Leonidas zastawił pułapkę w górach czekając z 4 000 armią na wroga.
Zwycięstwo było pewne, lecz w jego szeregach pojawił się zdrajca, który pokazał Persom ścieżkę na tyły Greków.
Przesmyk był bowiem tak wąski, że armia Leonidasa mogła z łatwością tygodniami powstrzymywać Persów. W wąskim przesmyku nie mogło walczyć więcej jak kilka par wojowników jednocześnie. Obejście wojsk Leonidasa zmieniało jego doskonały strategiczny punkt w pułapkę. Jego bowiem oddziały mogły zostać zaatakowane od tyłu.
Aby zachować armię Leonidas odesłał wojsko pozostawiając do obrony tylko 299 Spartan. Ich męstwo było wpojone wraz z mlekiem,
bo przecież tylko te matki szeptały im do snu słowa: "Wróć z tarczą, albo na tarczy".
Tak wyglądało w owych czasach wychowanie w Sparcie.
Słowa "tyle jesteś wart ile masz pieniędzy" , to już wychowanie chrześcijańskiej Europy.
W owym czasie obowiązywały jeszcze inne wartości. A Sparta je ceniła i pielęgnowała.
Wracając do tamtych czasów - Kserkses wysłał do Leonidasa poselstwo z propozycją, by ten oddal mu przełęcz bez walki.
Wówczas dzielny Grek odpowiedział w ten sposób: "Przyjdź i weź ją sobie sam".
Słowa te widnieją po dziś dzień na cokole jego pomnika. W bitwie, która potem nastąpiła polegli wszyscy Spartanie.
Przeszli oni do historii tworząc mit o "Bohaterach spod Termopil".
Przechodząc na drugą stronę ulicy i idąc ścieżka obsadzona po obu stronach oliwkami i figami docieramy do kopca z historyczną płytą
i napisem:

" Przechodniu, powiedz Sparcie, ze tu spoczywamy wierni jej prawom".
A tak brzmi ten napis po grecku:
O xein angellein Lakedaimoniois hoti tede keimetha tois keinon rhemasi peithomenoi
Wąwóz śmierci
Od bitwy minęło 2500 lat i topografia terenu uległa znacznej zmianie. Dzisiejsze Termopile w niczym nie przypominają
starożytnej „Gorącej Bramy”. Teraz morze znajduje się kilka kilometrów od miejsca bitwy; w roku 480 p.n.e. niemal podmywało góry.
Trudno o lepsze miejsce do obrony gdyby nie dwa czynniki , które zaważyły na losach bitwy.
Po pierwsze wielkość armii greckiej nawet w tak dogodnych warunkach terenowych powinna liczyć minimum 15 000 wojowników. I tyle Grecja była w stanie wystawić. Ale przysłała prawie czterokrotnie mniej. Po drugie, ów zdrajca, który umożliwił armii perskiej obejście wojsk Leonidasa i zaatakowanie ich od tyłu.
Czy można się było bronić skutecznie mając do dyspozycji 4000 żołnierzy ?
Odpowiedź brzmi tak !.... gdyby nie było możliwe okrążenie Leonidasa.
Tymczasem sytuacja w Grecji atakowanej już wcześniej przez Persów była dość złożona. Część miast w obawie przed plądrowaniem  i przysłowiowym perskim okrucieństwem przeszła już na stronę Kserksesa, część zachowywała przychylną perskiemu monarsze neutralność. Inne miasta, choć stały po stronie Aten i Sparty, czekały tylko na dogodny moment, by zdradzić . W imię własnych interesów bowiem Grecja zawsze była raczej stowarzyszeniem państw miast niż jednorodnym organizmem państwowym. A wszyscy panicznie bali się potężnego wroga. W czasie, gdy król Kserkses podchodził pod Termopile (a był to prawdopodobnie sierpień 480 roku p.n.e.), w największych peloponeskich miastach odbywały się ważne święta religijne. Sparta wyprawiała uroczystości ku czci Apollina, pozostałe miasta natomiast powoływały się na konieczność uczestniczenia w igrzyskach olimpijskich ku czci Zeusa. Gdy zdamy sobie sprawę z tego, jak ważną rolę w życiu starożytnych Greków odgrywała religia – argumenty takie przestaną nas dziwić i zaskakiwać.
Efekt był taki, że Sparta wysłała do obrony Termopil zaledwie trzystuosobowy oddział pod wodzą króla Leonidasa (podczas gdy bez trudu mogła powołać pod broń nawet 8 tys. dorosłych obywateli). Wojska innych miast były obecne jedynie symbolicznie, a mieszkańców Aten i Megary w ogóle zabrakło. Zamiast armii liczącej 20-25 tys. żołnierzy, którą Grecy byli w stanie wówczas wystawić, pod Termopilami pojawiło się jedynie około 7 tys. wojowników. Wartość bojowa takiej przypadkowo zebranej armii nie była wielka. O wartości bojowej tej zgrai świadczy jej zachowanie, gdy pod wąwóz dotarli Persowie. W obozie Greków wybuchła wielka panika spowodowana zarówno liczbą wrogów, jak i świadomością, że wąwóz można obejść szlakiem biegnącym przez góry od południowej strony. Zapewne wiedzieli o tym również Grecy znajdujący się u boku króla Kserksesa. Leonidas podjął oczywiście próbę zabezpieczenia tej drogi, obsadzając ją tysiącosobowym oddziałem złożonym z samych Fokijczyków. Potwierdziło się pod Termopilami to co później Rzymianie uznawali za kanon. Wspólne ćwiczenia pod jednolitym dowództwem miały decydujący wpływ na wartość bojową armii. A takiej nie miał Leonidas poza ową garstką Spartan. Gra nerwów przed bitwą trwała cztery dni. Dopiero gdy napięcie po obu stronach „barykady” sięgnęło zenitu, Persowie zdecydowali się na atak.

 Pierwszy dzień zmagań zakończył się sukcesem Spartan, którzy zastosowali wyjątkowo niebezpieczną, ale jak się okazało bardzo skuteczną taktykę – pozorowali odwroty, po czym dokonywali gwałtowne zwroty o 180 stopni i przeprowadzali śmiertelny atak, na bardzo już pewnego siebie przeciwnika. Taktyka taka mogła odnieść zamierzony skutek tylko pod warunkiem, że wojsko będzie znakomicie wyszkolone i zdyscyplinowane, a właśnie takich wojowników miał pod swoją komendą król Leonidas. Podobnie wyglądał drugi dzień walk, co musiało doprowadzać króla Kserksesa do szału. W następnych dniach liczba Greków systematycznie się zmniejszała, ale Persowie tylko raz byli blisko przełamania ich obrony. Tebańczycy w ostatniej chwili jednak odparli ich atak. Wkrótce widząc nieustępliwość Spartan Kserkses skierował do walki oddział Nieśmiertelnych. Nawet jednak te doborowe odziały nie potrafiły przełamać oporu Hellenów.
Wtedy to właśnie w obozie Persów pojawił się ów mieszkający w okolicy Grek, który zgodził się pokazać im szlak przez góry omijający Termopile. Historia zapamiętała imię zdrajcy – Efialtes. To on pokazał dowódcom Perskim ścieżkę w górach, którą ruszyło 10 tys. Nieśmiertelnych okrążając Greków. Król Sparty – Leonidas uwolnił wszystkich giermków, a także odprawił sojuszników pozostając w wąwozie sam z ok. stu dwudziestoma obywatelami Lakedemonii i garstką Tespijczyków, którzy chcieli zostać. Pierścień wokół Greków zamknął się i nie mieli oni możliwości odwrotu.
Leonidas, którego można częściowo obarczyć winą za niedopilnowanie przeprawy, miał już w tym momencie świadomość klęski.
Do końca zachował jednak heroiczną postawę. Kiedy o świcie, krótko przed decydującym starciem, zachęcał swych żołnierzy do zjedzenia ostatniego posiłku, miał przy tym powiedzieć: „Dziś wieczór wieczerzać będziemy w Hadesie”. Spokój króla Sparty wynikał też zapewne ze znajomości wyroczni delfickiej, która głosiła, że ostateczne zwycięstwo nad Persami zapewni Grekom śmierć spartańskiego monarchy. Znając więc swój los, postanowił sprzedać życie najdrożej, jak tylko było to możliwe. Wydawszy rozkaz odejścia pozostałym oddziałom greckim, zostawił u swego boku jedynie najwierniejszych, najwaleczniejszych i najodważniejszych wojowników. Atak Nieśmiertelnych przesądził sprawę zwycięstwa. Ponoć nie przeżył żaden z wojowników helleńskich, a Leonidasowi Kserkses kazał ściąć głowę. Droga do Grecji Środkowej stała otworem, ale to był dopiero początek zmagań.
Herodot, opisując ostatni dzień walk w wąwozie termopilskim, nie ma wątpliwości, że Persowie ponieśli jeszcze większe straty niż w ciągu dwóch poprzednich dni. Stąd zapewne ich rosnąca wściekłość i frustracja. Nieposkromiony gniew ogarnął też Greków – zwłaszcza gdy dostrzegli śmierć swego dowódcy. W ostatniej fazie bitwy walczyli już ponoć nawet gołymi rękami. Wystawiali ciała na strzały wypuszczane z bliskiej, aczkolwiek bezpiecznej dla perskich łuczników odległości. O furii Kserksesa świadczy potraktowanie ciała zabitego Leonidasa – trupowi najpierw obcięto głowę, a następnie zwłoki rozpięto na krzyżu. Zginęli wszyscy obrońcy.
Obrona „Ciepłych Wrót” zakończyła się sromotną klęską Greków i nieśmiertelną sławą Leonidasa.
Niebawem jednak stała się rzecz niesłychana i dla Persów całkowicie niezrozumiała. Termopile urosły do rangi symbolu walki o wolność Grecji, podniosły na duchu tych wszystkich, którzy nie poddali się jeszcze perskiej nawałnicy. W ten sposób na płaszczyźnie duchowej zamieniono porażkę w niezwykle cenne zwycięstwo.
Termopile stały się symbolem zwycięstwa i wolności.

Obrona termopilskiego wąwozu stała się punktem zwrotnym w wojnie. Od tej pory Persowie ponosili już tylko klęski. Pierwszą, jeszcze w tym samym roku, zadał im na morzu, u wybrzeży Salaminy, Temistokles. W bitwie tej zginął przyrodni brat Kserksesa (i najstarszy syn Dariusza) Artabazanes; sam król perski natomiast, przełykając niezwykle gorzką pigułkę, postanowił wrócić do ojczyzny. Na stanowisku naczelnego dowódcy pozostawił przywróconego do łask Mardoniusza. To on – wraz z Artabazosem – dowodził armią królewską w bitwie pod Platejami w Attyce (w roku 479 p.n.e.), gdzie poniósł bohaterską śmierć w starciu z Grekami dowodzonymi przez spartańskiego regenta Pauzaniasza. Po tej bitwie Artabazos zwinął ocalałych żołnierzy na statki i wycofał się z flotą do Byzantion. Ostatnim epizodem trzeciej wyprawy Persów na Grecję była bitwa morska rozegrana u przylądka Mykale w Azji Mniejszej, ponownie zakończona zwycięstwem synów Hellady.
Chociaż Persowie wycofali się całkowicie z Grecji kontynentalnej, walki trwały jeszcze przez trzy dziesięciolecia. Ostatecznie pokój kończący wojny grecko-perskie podpisano dopiero w 449 roku p.n.e. Z ramienia Ateńczyków uczynił to Kallias (stąd tzw. pokój Kalliasa) – weteran jeszcze spod Maratonu; stronę przeciwną reprezentował sam król Artakserkses. Formalne zakończenie działań zbrojnych wcale jednak nie oznaczało pokoju dla Hellady. Rosnąca potęga Aten i ich hegemonia w Związku Morskim rodziła w najlepszym wypadku niechęć, a w najgorszym nienawiść innych greckich polis. Kilkanaście lat później konflikt spartańsko-ateński przerodził się w otwartą wojnę. Niedawni sojusznicy walczyli teraz ze sobą na śmierć i życie. Pamięć o walecznym królu Leonidasie i jego trzystu Spartanach – heroicznych obrońcach Termopil – przetrwała jednak wszystkie niepokoje i niesnaski, stając się mitem narodowym Greków. Mitem, do którego w przyszłości nawiązywali bardzo często i chętnie – między innymi w czasie wojen o niepodległość z Turkami (w pierwszej połowie XIX w.), jak również podczas hitlerowskiej agresji w 1940 r.

 Leonidas      Wojownicy perscy  Spartanin   Oddział perski w walce

Po wygnaniu Persów z Hellady Grecy postanowili uczcić bohaterskich Spartan. W termopilskim wąwozie, gdzie pogrzebano poległych, wzniesiono pomnik. Znalazł się na nim pamiętny epigram przypisywany poecie Simonidesowi z Keos:
Przechodniu, powiedz Lacedemończykom [Sparcie], że polegliśmy na tej ziemi, posłuszni ich rozkazom.
Dzisiaj miejsce bitwy upamiętnione jest innym, współczesnym pomnikiem. Umieszczono go w miejscu odległym o kilkaset metrów od dawnego wąwozu. Wciąż przybywają tam tłumy turystów z całego świata, dla których nazwa Termopile i imię Leonidasa nie są tylko zamierzchłą przeszłością.