Zabierz mnie stąd....
Zabierz mnie stąd, na litość boską,
bo to już nie są te Mazury,
gdzie się jeździło kochać wiosną
i powracało w czas purpury.
Sarny chorują tu na serce
w huku bigbitu i traktora,
i mchy konają w poniewierce,
w uścisku peta u buciora.
Niewysłowione grzybów męki,
potworne kacząt przypadłości,
gdy w noc je budzą te piosenki,
które pisałam ci z miłości...
W Białymstoku
W Białymstoku byłam, kiedy umierałeś.
W Białymstoku, którego nigdy już nie zobaczysz.
Spotkamy się za parę lat,
gdy milszy będzie ład
i lepszy będzie świat,
i pomarańcze słodsze,
i nasze żony młodsze,
spotkamy się za parę lat.
Żywi albo umarli. Teraz, to już zależy tylko ode mnie...
Zły księżyc
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
płyńmy bezsenni po kocich łbach,
po czarnym asfalcie przestrzeni...
Będziemy się kolebali,
bardzo będziemy się bali,
coś obejrzymy, coś wypijemy,
może dotrwamy do rana, które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli...
A jeżeli nie, a jeżeli nie,
to trudno, to bęc,
do widzenia,
żegnajcie miastka i wioski,
żegnajcie kochanki, i żony, i piękne wspomnienia,
a także - wolne wnioski.
Bój się, księżycu, bój,
bój się tej nocy tak samo jak ja,
Pan Bóg wymyślił nas w ciemnych snach,
po czarnym koncercie jesieni...
Musimy płynąć wciąż dalej,
w pętlach wąwozów i alej,
coś zaśpiewamy, coś przemilczymy,
może dotrwamy do jutra,
które się w końcu rozbieli,
jeżeli, jeżeli, jeżeli...
Bez
Przyniosłeś mi bez pięciolistny
w klapie od marynarki.
Świecił jak absurd czysty.
Jak order. Albo jak antyk.
Zakwitł zwyczajnie, jak wszyscy,
gdzieś na świętego Andrzeja...
Tylko od innych był tkliwszy.
Jak uśmiech. Albo nadzieja.
Bez pachniał bzem najczęściej
i przekwitł o swojej porze.
Zostało mi po nim szczęście
w liliowo bzowym kolorze.
Kwitnie mak
Kwitnie mak
na znak,
że lato.
Idę z tobą w noc popielatą.
Słów nam brak,
bo tak
szczęśliwie
szepcą ptaki gadatliwe,
że to znów pogoda
i w zagrodach kwitnie mak.
A dzień, co dzień,
odmierza coraz krótszy szlak,
a noc - co noc
trwa dłużej niżby pragnął polny mak.
Słów brak,
bo tak
bezradnie
milczą raki w rzece na dnie,
chociaż znów pogoda i w zagrodach kwitnie mak.
...Więcej w makach jesieni,
któż nas, miły, odmienił,
czy to ptaki są winne,
czy ten mak?...
Król
Ta cisza ma ze śmierci coś
i coś z pogorzeliska,
po cichu ryczy ranny łoś
i rzadko gdzie się błyska.
Dostojnie kroczy ciszy król
i tyle w nim powagi,
w milczeniu smutek jest i ból,
a przecież król jest nagi.
Ten wieczór ma z pogardy coś
i coś tu pachnie klęską,
pochodnie zgasły jak na złość,
kto dłoń mi poda męską?
Dostojnie kroczy ciszy król
i tyle w nim powagi,
w milczeniu smutek jest i ból,
a przecież król jest nagi.
Ten uśmiech ma z podłości coś
i coś tu pachnie strachem,
zamknięte drzwi gdzieś zastał ktoś,
uciekła dziewka z gachem.
Wesoło kroczy śmiechu król
i tyle w nim jest blagi.
W tym śmiechu smutek jest i ból,
a przecież król, a przecież król jest nagi.
Piosenka Bronki w czas oziminy
A kiedy ja byłam mała,
to całkiem sama
na śnieg
wybiegałam.
W tym śniegu drapałam,
w tym śniegu czegoś szukałam,
a czegoż,
a czegoż?
Do oziminy,
do oziminy maleńkiej
chciałam przytulić twarz,
maleńkie zielone kiełki -
mojego życia straż.
Do oziminy,
do oziminy maleńkiej
znów pragnę przytulić twarz
maleńkie zielone kiełki,
miłości mojej straż.
Grób nieznanego inteligenta
Dnia czternastego sierpnia 1973 roku wyszłam z domu
i dotąd nie wróciłam.
Ubrana byłam w spódnicę w kratę i białą bluzkę.
Na nogach miałam niebieskie pantofle.
Byłam z gołą głową.
Ktokolwiek wiedziałby o losie zaginionej,
proszony jest o powiadomienie najbliższego komisariatu MO.
Niewykluczone, że idąc nuciłam następującą piosenkę:
Wszystko, co mam,
dwa pokoje z ogródkiem,
długie noce, dni krótkie,
wszystko, co mam,
opierunek i wikt,
stertę nut, kilka płyt,
alkoholu kropelkę,
nitkę, guzik, pętelkę,
wszystko, co mam,
nawet kota i psa,
i piosenkę, co łka,
wszystko, co mam,
tanie i drogie,
wodę i ogień,
wszystko to, wszystko, co mam,
trochę grosza w kieszeni,
trochę w duszy jesieni,
o czym marzę i śnię,
o czym nie wiem i wiem,
studia wyższe, a jakże,
i talencik, a także
komplet zalet i wad,
...dzieścia i parę lat,
miejsce na ziemi i dziurę w niebie,
wszystko zamienię na ciebie.
A ty... ty nawet o tym nie wiesz...
Nie bąź !
Nie bądź smutna,
no nie bądź,
ta mgiełka, to tylko pamięć.
Patrz jakie czyste niebo,
a w morzu - łabędź!
Nie bądź smutny, ja nie chcę,
to czarne, to tylko myśli,
dalej jest mała przystań
na brzegu Wisły.
Nie bądź smutna, no nie bądź,
ta chmura jest małą chmurką,
jutro już będzie słońce
i ciastko z dziurką!
Noc
Noc szeleści podstępnie,
ból drży
i nie wiadomo już, czy warto...
Przydałby się remont jaźni,
bo w jaźni, jak w łaźni:
opary, omamy, koszmary senne i zwykłe,
flanela, nogi, podłogi, łzy, przedpotopy -
z dużej chmury mały jeż.
Odejmowanie
...odjąć lato - żar w pamięci,
odjąć zimę - bal w pamięci,
odjąć ręce - mur w pamięci,
odjąć wolność - wiatr w pamięci,
odjąć ciebie - żal w pamięci,
odjąć siebie - nic w pamięci.
Dodać pamięć... Co w pamięci?
|
Jabłoń
Przyjechałam taka smutna - sam rozumiesz, co i jak...
Lecz z pamięci mojej płótna lato zmyło smutku szlak.
Zatrzasnęły się w żołędziach na dwa spusty stare łzy,
odfrunęło z motylami słowo "czekam" słowo "ty".
Już do ciebie serca nie mam,
w dziką jabłoń cię zaklęłam,
a wspomnienia - czy pan słyszy -
zamieniłam w polne myszy.
W cierpkim smaku wczesnych jagód już nie szukam twoich ust,
już nie słucham cię w szelestach, gdy zaskrzypi leśny chrust.
Lato zbiera się do drogi, już w dziewannach zima śpi,
ja tej zimy się nie boję, niech zapuka do mych drzwi.
Już do ciebie serca nie mam,
w dziką jabłoń cię zaklęłam,
a wspomnienia - czy pan słyszy -
zamieniłam w polne myszy.
Szeptem przeleciał ptak nad moją głową
Dziś w moich włosach
zagnieździł się ptak,
mówi tak:
Poczekaj.
Jeszcze trochę...
Wszystko wróci.
Książki
chłopcy
zwierzęta,
nawet mały niebieski ołówek.
Jeszcze chwilę
Modlitwa szalonej Bronki
Boże łagodny,
opiekunie dziecinnych pokoi,
Boże bezdomny,
powiedz mi, co to tak boli?
Wysłuchaj moich szeptów i jęków
i wyjmij mnie z ramion obłędu.
Ja cię widziałam w oczach rumianków,
słyszałam cię w ptasich rozmowach,
czemu moja miłość pękła jak szklanka
ze śniegu wybucha pożar?
Ty mnie uczyłeś zbierać kasztany,
nastawiać bezsenne zegary...
Ja nie chcę o Boże,
ja nie chcę do mamy!
Zamyślenie w czas śnieżycy
Mleczne gwiazdy zrodziły nas
i zabiorą do Boga...
Nieboraki my, ryby w sieci,
kukiełeczki my,
boże dzieci...
My na smyczy u białych pań,
u tych gwiazd bladych,
pora już do sań!
Jeszcze
naśladowanie Staffa
Jeszcze powietrze tobą pachnie,
jeszcze się suszą łzy na sznurze,
ptak się w gęstwinie czasem żachnie
i chmurna sowa się rozchmurzy.
Jeszcze się czasem młody kretyn
utopi w morskiej toni
i gaśnie zwolna mórz seledyn
i pusto w mojej dłoni.
Wcześnie kawiarnia nasza ziewa,
sen ją zimowy wkrótce zmorzy
i chłodny wiatr poraża drzewa
i serce
tak się czegoś trwoży.
Zielona Lipka
Chciałabym nie wracać jeszcze z Piszu,
nim się czerwienią spłoni las,
zanim na straty nas odpiszą,
radbym zobaczyć dawnych nas.
Chciałbym też ujrzeć mgły na Praniu,
kiedy jak płótno czysty świt,
ładnego pana z ładną panią,
ładnego czasu ładny mit.
Zielona lipka, czerwony bór,
niebo srebrzyste w palcie z chmur.
Skąd ja to wiem, skąd ja to znam -
Chyba z dzieciństwa, z młodości bram.
Chciałbym w Karwicy stać pod pocztą
do nieobecnej wrzucić list,
potem do kota puścić oczko,
który na płocie przysiadł dziś.
Potem w jeziora toń zieloną
rzucić dyskretnie jedną z łez,
bo się pamięta, czyją żoną
Ta nasza młodość dzisiaj jest!
Współczuję katu
Ciężki masz dzień przed sobą.
Oddać klucze,
kupić kwiaty dla pani Teresy,
zgubić kilka adresów,
odnaleźć kilka innych,
zadzwonić, oddzwonić,
spakować książki.
Nie brać żadnej cepelii,
obiecać to i owo niepotrzebnym ludziom,
wstrzymać spazm szklanką koniaku.
Zapalasz zapalonego papierosa,
ręka ci drży,
myślisz:
Może teraz!
Kobieta
odruchowo
poprawia łańcuszek
z bursztynowym serduszkiem.
Pochyla głowę.
Współczuje katu.
Serce
Serce mnie boli...
Serce mnie boli, bo mija czas.
A w majątku, w tym posagu biednym moim
nie przybywa nowych skarbów ani gwiazd.
Tylko rytmy i piosenki,
i nic więcej, i nic więcej:
To jest dobre w kabarecie,
a ja chciałabym na jesień
coś ciepłego, praktycznego tobie dać...
A tu - co?
A tu - wciąż:
Ta piosenka, ta poezja za dwa grosze,
te wierszyki, w których zawsze wiosna drży,
te szarotki, co przy sobie stale noszę
i lusterka, co zmieniają w uśmiech - łzy...
Gdzie są te wody niebieskozielone,
gdzie są te lata dobre,
co mi zostało - sam powiedz -
wszystko zmieniłam na drobne:
Na słowiki wynajęte do piosenki,
na deszczyki, co w piosence walcem brzmią,
na księżyce, melodyjki, kantylenki -
ona kocha i on bardzo kocha ją...
Serce mnie boli...
Serce mnie boli, żal pustych rąk...
Bo nic nie mam. Wszyscy wiedzą. Sami swoi.
Bez niczego znów przychodzę pod twój dom...
tylko rytmy i piosenki,
i nic więcej, i nic więcej...
To, co miałam, pogubiłam,
zapomniałam, co mówiłam,
bardzo proszę, weź przynajmniej to, co mam:
Tę piosenkę, tę poezję za dwa grosze,
te wierszyki, w których zawsze wiosna drży,
te szarotki, co przy sobie stale noszę
i lusterka, co zmieniają w uśmiech - łzy
Pościel cierniowa
Moja pościel cierniowa,
oto co mi zostało
z jakże ogromnej miłości!
Ach, Jasza...
Moja pościel cierniowa,
moja pościel półżywa,
przynosi mi noc -
noc błagającą o sen!
Ach, unieść się,
zapomnieć się,
w niebie kołysać się,
kołysać się w tobie bezpiecznie,
ach, Jasza!
Moje piersi gorące,
moje piersi półżywe,
jak porzucone zwierzęta
błagają o noc,
noc błagającą o sen!
Moje oczy bezwstydne,
moje usta palące,
z nieugaszonej miłości!
Ach, Jasza...
Przytulmy się, utulmy się, otulmy się,
niech odejdzie jak mara bezsenna
to co już stało się! ...
Materiał
Każde życie, powiadasz,
to materiał na książkę.
Czy aby na pewno?
Czy moje też?
Każda książka, powiadasz,
to materiał na życie.
Moja też?
***W serdecznej ja płacę
W serdecznej ja płacę gotówce
za to pisanie kruche,
wszak jestem po połówce
i okiem, i uchem.
A czynię obrazek mój sielski
nie z cnót obywatelskich,
nie z byle czego,
nie z gwiazd
ale, do diabła, z nas!
Nie straszny bywa to trud,
przydarza się szczęścia łut,
lecz kosztuje to drożej ciut -
przyjrzyjcie mi się -
lecz kosztuje to drożej ciut
niż norki w komisie. |