Ponadto celibat uniemożliwia
życie rodzinne (przynajmniej w związku usankcjonowanym prawnie) więc
musi korzystać z pomocy zastępczej, która tania na ogół nie jest. Mam na myśli tą pomoc dla orientacji
heteroseksualnej, bo homoseksualna bywa jeszcze droższa i stać na taką
tylko wybitne jednostki w polskim kościele rzymskokatolickim . Ponadto o
ile lubi się młodych kleryków i ministrantów dość kłopotliwa i stojąco w
jawnej sprzeczności z prawem. Jak więc taki duchowny o skłonnościach
"lewicujących" ma sobie radzić by nie przebywać w pokoju prokuratora
częściej niż na własnej ambonie ?
Musi pozyskać przychylność "aparatu władzy" który w zamian za drobne
przysługi "przymknie oko" na takie sprawy i pomoże je zatuszować.
Niestety ludzie tęsknią za rajem z tego powodu, że tam ponoć wszystko ma
być za darmo i altruistycznie. Niestety na razie tu jest Ziemia i Polska
na dodatek. A wiec przysługa za przysługę. Państwo poza autorytetem (a trzeba przyznać, że u nas rzadko go ma) potrzebuje jak wspomniałem wyżej narzędzi sprawowania władzy. Jednymi ze skuteczniejszych są służby specjalne. Ich zadaniem jest głęboka infiltracja społeczeństwa w poszukiwaniu zagrożeń miedzy innymi wewnętrznych. Służby te penetrują związki zawodowe ( w czasach, gdy jeszcze były) i wszelkiego rodzaju organizacje w których może nastąpić zorganizowany sprzeciw wobec jedynie słusznej i moralnie poprawnej decyzji władz. Ponadto ich druga rolą jest manipulacja tymi grupami i "spuszczanie im gazu" tam gdzie jest to korzystne dla sprawnego zarządzania państwem. Kościół stanowi idealną strukturę dla takich właśnie oddziaływań szczególnie w tak ultrakatolickim kraju jakim jest Polska. Każdy już na świecie wie, gdzie leży Polska. A jeszcze dziesięć lat temu co drugi mieszkaniec naszego globu nie wiedział. Iran Północy, Katoland, Kiecoland i Folwarki Watykanu.... to nazwy które każdemu się z nami Polakami kojarzą. 70 % obywateli spowiadało się chociaż raz w życiu. Świadomy i przeszkolony ksiądz jest wiec najlepszym sposobem na poznanie nastrojów, potencjalnych zagrożeń, wytłumień niezadowolenia, oraz po prostu inwigilacji społeczeństwa. Stąd jest nasz pasterz taki cenny i hołubiony przez wszelkie służby specjalne. On dostawał przydział cementu na budynek tak wielki, że mieści się w nim minimum kilkaset osób, podczas gdy zwykły obywatel pół worka cementu jak mu się okno obluzowało jak nie ukradł to nie kupił i wiatr mu gwizdał w garnkach. Tak wiec istniał popyt na księży szpicli, którzy podczas spowiedzi i wizji lokalnych (kolęda) inwigilować będą społeczeństwo. No wiec co ci pasterze mieli robić skoro ich państwowe służby tak ładnie prosiły ? Ale to nie wszystko, bo wtedy byśmy mieli co drugiego może co trzeciego duchownego w służbach specjalnych. Wątpliwe by taki Wielgus przyjął taką ofertę współpracy. Albo bp. Dąbrowski, Gocłowski, czy wszyscy inni. Rzecz jest w tym, że współpraca taka nie stanowiła czegoś niestosownego w oczach całego kościoła polskiego. W ten sposób duchowni dostawali się niejako "kuchennymi drzwiami" do osób bezpośrednio sprawujących władzę. Wspomniany cement, przydziały węgla, tuszowanie pedofilii, wypadków spowodowanych po pijanemu za kierownicą to tylko część przywilejów. A odzyskiwanie majątków dawnych latyfundiów kościelnych ? A 11 000 kościołów podczas gdy cała reszta Europy tylu nie ma. A 65 seminariów kształcących 25% wszystkich księży katolickich na świecie ? A wydziały teologiczne na wszystkich uniwersytetach. To zwolnienie z podatków, bezpłatna opieka zdrowotna i świadczenia emerytalne. Możliwość przywozu bez cła z całego świata przedmiotów kultu takich jak mercedesy i maybachy. To licencje na własne stacje telewizyjne i radiowe. To zapraszanie członków rządu do swoich siedzib w celu poinstruowania ich co i kiedy mają wprowadzić jako prawo w tym kraju. To ponad 7 mld. złotych które przechodzą przez kieszenie kościoła podczas gdy cala Polska wypracowuje około 170 mld. euro. To wszystko nie byłoby możliwe bez ścisłej współpracy kleru z SB. Chyba każdy duchowny w tym kraju zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego zapanowała taka konsternacja gdy ta nieszczęsna sprawa ujrzała światło dzienne. Po prostu kościół "przegiął" . Dyskredytując byłych prominentów zbyt opornie "sypiących obrok" do kościelnej miski i domagając się ich lustracji "ukręcił bacik " na "własny tyłek" . Fakt... ! Zaufał porozumieniom okrągłostołowym, Kiszczakowi, Mazowieckiemu i Bolkowi, będąc przekonanym że zgodnie z ustaleniami wszelkie dokumenty o współpracy kościoła z SB zostały zniszczone. A tu taki "kopniak w jaja" ! Tak się nie robi panowie sbecy. Obiecało się zniszczyć było zniszczyć. Choć z drugiej strony kto by niszczył takie papiery. Idiota chyba ? I tylko idiota by uwierzył że zostały zniszczone. I to kto specjaliści od wiary ...wstyd. W tej sytuacji specjalny list papieża Benedykta XVI (napisałem, którego papieża, gdyż google informują o kilkunastu aktualnie sprawujących pieczę nad Kościołem papieżach z łaski Boga. W liście tym Benedykt XVI wyraża zrozumienie dla całego tego nieszczęsnego nieporozumienia. Po prostu musiał skarcić Wielgusa bo przecież nie będzie tłumaczył durnym "moherom" jakie jest tło polityczne tego całego zamieszania. Wyraził jednak nadzieję, ze biskup zrozumie jego trudną sytuację nie zrezygnuje z dalszej współpracy z organami porządku publicznego.. Tym bardziej, że mamy już IV Rzeczypospolita i jest to raczej służba na "chwałę Pana", a nie kolaboracja. Zapewnił w ciepłych słowach, że rozumie dodatkową "fuchę" abepe, bo manna już od 3500 lat z nieba nie spada. A jak sprawa trochę przyschnie to wykaże dalsze zrozumienie. http://wiadomosci.onet.pl/1489731,11,item.html |
|