O
pięknej Jegli, królowej szurpilskich
jezior
Nad ślicznymi jeziorami szurpilskimi,
w chacie puszczańskiego bartnika,
żyła kiedyś niezwykłej piękności
dziewica - Jegla. Uroda jej była tak
wielka, że imię Jegli znano nie
tylko w rozległej krainie puszcz i
jezior, ale i w najdalszych krańcach
ziemi.
O wielkiej urodzie szurpilskiej
dziewicy wiedzieli nawet książęta i
królewicze z obcych krajów, którzy
przez najprzedniejszych swatów
składali jej dary i wyznawali
miłość. Ale piękna Jegla nawet
książęce i królewskie zaloty zbywała
odmową...
Wieść o wielkiej urodzie Jegli
doszła także do boga jezior
litewskich Żaltisa, który na dnie
szurpilskiego jeziora miał swój
kryształowy pałac. Przemieniony w
pięknego węża, wypełznął Żaltis
pewnego dnia na brzeg jeziora i
zobaczył Jeglę kąpiącą się u brzegu.
Od tej chwili nie mógł już zaznać
spokoju ni pocieszenia. Wszystkie
powaby życia i uroki krain
podwodnych straciły dla niego blask.
Na nic mu były najbardziej dorodne
nimfy, ondyny i rusałki, na nic
cudne pałace ze złota i kryształów.
Gdy czar urody dziewiczej padł na
jego serce, o niczym innym myśleć
nie potrafił.
Wreszcie zdecydował się posłać do
chaty bartnika co
najelokwentniejszych swatów.
- Idźcie i opowiedzcie jej, że
jestem piękny i potężny, opowiedzcie
o zaczarowanych podwodnych krainach
i mej bezgranicznej miłości...
Swaci wypełnili zadanie jak
najlepiej. W najwymowniejszych
słowach odmalowali pięknej
dziewczynie moc i urodę swego pana,
a przede wszystkim jego wielką ku
niej miłość. Z bijącym sercem
słuchała Jegla tych wyznań i
rozważała je długo.
- Dobrze - powiedziała wreszcie. -
Chcę się spotkać z Żaltisem nad
brzegiem jeziora.
Kiedy nadeszła chwila, w której
wybrańcy serca spojrzeli sobie w
oczy - zrozumieli, że należą do
siebie na wieki. Bóg Żaltis tchnął w
duszę Jegli nieśmiertelność i
przemienił ją tak, iżby mogła
przebywać w wodnym świecie.
Życie w kryształowych pałacach, na
dnie najpiękniejszych jezior,
płynęło jak złoty sen. Ukochany
boski małżonek w lot spełniał
wszystkie pragnienia i marzenia
Jegli, prócz jednego tylko: chęci
odwiedzenia domu lat dziecinnych,
rodziny pozostawionej tam, w
nadwodnej krainie...
A tęsknota była tak wielka, że Jegli
nie radowały już ani cudne krainy
podwodne, pełne dziwów i czarów,
uroczych nimf, rusałek i ondyn, ani
nawet miłość pięknego Żaltisa.
- Pozwól mi wypłynąć na ziemię -
prosiła. - Na chwilę tylko. Zobaczę
ojca, matkę, dom. Wrócę...
- A więc dobrze - zgodził się
wielkoduszny Żaltis. - Tylko nie
zabaw tam zbyt długo, bo ja tu będę
umierał z tęsknoty.
Czule pożegnał małżonkę i troje
najmilszych dzieci, które pozwolił
jej zabrać z sobą. Umówili się, że
na spotkanie powrotne wyjdzie na
brzeg jeziora, wywołany specjalnym
hasłem z podwodnego pałacu.
Gdy Jegla znalazła się na brzegu
jeziora, ogarnął ją drogi sercu urok
puszczy, ślicznie rozkwieconych łąk,
kołyszących się w słońcu trzcin.
Zobaczyła swoją chatkę rodzinną i
spiesznie weszła do niej. Niestety,
nie zastała już ani rodziców, ani
ukochanych sióstr. Samotne życie
wiedli w niej tylko dwaj bracia.
Poznali siostrę i uradowali się jej
powrotem, potrzebowali bowiem ręki
kobiecej do domowego gospodarstwa...
Nie żałowała Jegla trudu, aby
zaniedbaną od lat chatę na ludzkie
mieszkanie przemienić i umilić
braciom wspólnie spędzane dni.
Jednak przecież do męża wrócić pora.
Wyznaczyła Jegla dzień powrotu, ale
bracia ani słyszeć o tym nie
chcieli.
- Zostań z nami! - namawiali. -
Porzuć to podwodne życie i twego
rybiego małżonka. Któż nam, jak nie
ty, winien prowadzić dom i
gospodarstwo?
Widząc, że wszelkie namowy nie
odnoszą skutku, umyślili źli bracia
okrutny podstęp: wywabią z jeziora
Żaltisa, zamordują go i wówczas
Jegla zmuszona będzie pozostać.
Zbrodniczy pomysł wydawał się
prosty. Ale jakże tu wywołać Żaltisa
bez owego tajemnego hasła, na
którego dźwięk ma się na brzegu
pojawić? Prośbą i groźbą usiłowali
wymusić hasło od siostry. Daremnie
jednak. Wtedy w okrutnych sercach
zrodziła się myśl, że łatwiej je
będzie wydobyć z ust dzieci.
Krzykiem, groźbą, a nawet biciem
sterroryzowali najmłodsze dziecko
-dziewczynkę, która podała im
tajemne hasło.
Teraz już zbrodniczy plan wykonają
łatwo! Uzbrojeni w siekiery i widły,
udali się okrutni bracia na brzeg
jeziora i podali trzykrotnie
umówiony znak. Ledwie wyrzekli
słowa, z toni jeziornej wypłynął
wspaniały wąż, ze złotą koroną na
głowie.
- Aha, to bóg Żaltis! - zawołali i
rzuciwszy się nań, zarąbali go, a
poćwiartowane ciało wrzucili do
głębokiego dołu.
Zdawało się ślepym niegodziwcom, że
o zbrodni ich nikt się nie dowie.
Ale przecież patrzył na nią sam
wielki Perkunas. Zaledwie posiekane
szczątki Żaltisa stoczyły się na dno
jamy, rozległ się w powietrzu do
gromu podobny głos:
- Przeklinam was, okrutnicy, za
niewinnie przelaną krew! Żeście
mieli serca podobne do zimnych
głazów, w dwa zimne głazy zamieniam
was na wieki.
Był to głos wielkiego boga nad
bogami - Perkunasa.
W tej samej chwili zbliżyła się do
brzegu Jegla z trojgiem dzieci.
Stanąwszy na miejscu i ujrzawszy
strugi krwi, przeraziła się.
Daremnie wywoływała najukochańsze
imię. Odpowiedzią było tylko dalekie
echo i smutny plusk fal... Domyśliła
się zbrodni i łzy popłynęły z
pięknych oczu. Nie ma już teraz dla
niej miejsca na świecie. Nie chce
już więcej żyd wśród złych ludzi, a
do podwodnego królestwa dostęp
zamknięty. Rozpacz rozdziera serce
biednej Jegli. Ale ból jej widzi
dobry Perkunas i tknięty
współczuciem zamienia ją w piękny,
smukły świerk. Dzieci zaś w inne
drzewa: starszego syna w dąb,
młodszego w jesion, a najmłodszą
córeczkę - w wiecznie drżącą osikę.
Rosną te piękne drzewa do dziś i
każdy je może nad szurpilskimi
jeziorami obejrzeć. Wielki głaz, w
który zamieniony został okrutniejszy
z braci, skrył się w gęstwinę
grabów, aby go nie oglądały ludzkie
oczy. Obok niego leży głaz mniejszy.
To drugi brat Jegli, również srogo
przez boga Perkunasa ukarany.
Źródło:
Legendy, podania i baśnie
suwalszczyzny, oprac. J. Kopciała,
Suwałki 1997.
|