Dawno temu w pewnym
kraju mieszkała pewna królewna z ojcem i
macochą. Dziewczynka miała włosy koloru
złota, a oczy niby błękit nieba. Nazywano ją
Śnieżką. Królewna miała dobre tkliwe serce.
Kochała ludzi, zwierzęta i kwiaty. Co dzień
pomagała staremu ogrodnikowi w pielęgnowaniu
królewskiego ogrodu, a ptakom sypała ziarno.
Kiedyś Śnieżka zaważyła, że jej niania ma
zniszczony czepek. Nocą zabrała się do
pracy. Szyła haftowała. Rano nowy, piękny
czepek był gotowy. Wiele radości sprawiła
piastunce tym podarunkiem.
Dumny był król z córki. Kochał ją cały dwór
i poddani.
Tylko królowa - piękna, ale zła i próżna -
kryła w sercu gniew. Zazdrościła dobroci, a
najbardziej urody pasierbicy.
Co wieczór brała do ręki czarodziejskie
zwierciadełko i pytała - Powiedz, czy jest
na świecie ktoś piękniejszy ode mnie? - A
ono zawsze podpowiadało - nie, pani. Tyś
najpiękniejsza.
Pewnego dnia przybył do zamku królewicz z
sąsiedniego kraju z prośbą o pomoc. Oto
bowiem wróg napadł na królestwo jego syna,
niszczy wsie i miasta. Król zwołał zaraz
wojska.
Daj mi na pamiątkę swoją chusteczkę,
Śnieżko! - Poprosił królewicz oczarowany jej
urodą. - Ten talizman będzie mnie chronił
przed mieczem nieprzyjaciela - rzekł na
pożegnanie.
Gdy król odjechał, zła królowa rzekła -
teraz ja tu rządzę! Ty, Śnieżko, będziesz od
dziś jadać ze służbą.
Nie martwcie się - rzekła Śnieżka bardzo was
kocham i chętnie zasiądę do waszego stołu.
Śnieżka pomagała we wszystkich pracach we
dworze. A to wodę nosiła albo nianię
wyręczała w cerowaniu, a to znów prała
bieliznę w strumieniu, wesoło śpiewając. A
co dnia stawała się piękniejsza.
Aż kiedyś, gdy królowa jak zwykle wzięła do
ręki zwierciadełko, usłyszała - Tyś piękna
królowo jak słońce, jak gwiazdy. Lecz
Śnieżka piękniejsza. Powie ci to każdy.
Rozgniewała się królowa. Wezwała swego
strzelca i rzekła - rozkazuję ci zabić
Śnieżkę! jeśli tego nie zrobisz głową
zapłacisz!
Strzelec zaprowadził królewnę do lasu. Na
powitanie Śnieżki zbiegły się zwierzęta. A
za drzewem strzelec powoli napinał cięciwę
łuku...
Nie wypuścił jednak śmiercionośnej strzały.
- Uciekaj Śnieżko! - Zawołał. - Zła królowa
kazała mi cię zabić. nie możesz już wrócić
do zamku.
Śnieżka nie zwlekając, ruszała przed siebie.
Długo wędrowała lasem. Zapadł już zmrok. W
dali słychać było wycie wilków. Wreszcie
ujrzała chatkę. Zapukała - nikt nie
odpowiedział. Weszła, więc do środka
Kto tu może mieszkać? - Zdziwiła się
Śnieżka. - Wszystko jest takie maleńkie. Ale
jaki tu bałagan!
Śnieżka szybko uprzątnęła izdebkę. Gdy już
wszystko lśniło, usiadła przy stole, aby się
trochę posilić. Ale tak była zmęczona, że po
chwili zasnęła.
Wkrótce do chatki wrócili jej mieszkańcy -
siedmiu krasnoludków. Nie wierzyli własnym
oczom, ujrzawszy taki porządek, Kiedy
Śnieżka opowiedziała co ją spotkało,
postanowili, że zostanie u nich.
Krasnoludki skoro świt wychodzili do pracy w
kopalni diamentów. Śnieżka zaś zajmowała się
w tym czasie gospodarstwem. Prała,
sprzątała, gotowała. Dobrze im było ze sobą.
Co dzień zanosiła im do kopalni gorący,
pyszny obiad. a wieczorem czekała na nich w
domu gotowa wieczerza.
Tymczasem król powrócił zwycięsko z wojny.
Ale dowiedziawszy się o tajemniczym
zniknięciu ukochanej córki popadł w rozpacz.
Płakał cały dwór. Tylko królowa uśmiechała
się złowrogo...
Kiedy królowa swoim zwyczajem wzięła do ręki
zwierciadełko, usłyszała - W gęstym lesie
Śnieżka z krasnalkami mieszka. To ona jest
najpiękniejsza.
- Co takiego? - Krzyknęła królowa, więc ona
żyje! Postanowiła sama zgładzić Śnieżkę.
Przebrała się za przekupkę i opuściła zamek.
Śnieżka suszyła włosy w słońcu, gdy podeszła
do niej handlarka. - Przyjmij ode mnie
prezent piękna dzieweczko - rzekła i wsunęła
królewnie we włosy zatruty grzebyk.
Ach, cóż się stało Śnieżce! - Rozpaczały po
powrocie krasnoludki. Chciały przenieść ją
do domu, gdy nagle grzebyk wypadł z włosów i
królewna się przebudziła.
Gdy królowa dowiedziała się od
zwierciadełka, że Śnieżka nie umarła, znowu
udała się do lasu.
Przyszyj mi, dzieweczko, guzik - poprosiła.-
Chętnie ci pomogę, dobra kobieto - odparła
Śnieżka. A wtedy starucha wsunęła jej na
palec zatruty naparstek i królewna osunęła
się na ziemię.
Tak ją znalazły krasnale powracający z
pracy. Jeden z nich dostrzegł naparstek i
natychmiast zerwał go z jej palca. Śnieżka
ożyła.- Nie wychodź z domu, bo królowa może
wrócić - rzekł.
Pewnego dnia Śnieżka usłyszała głos - Podaj
mi, śliczna panienko, kubek wody. Bardzo
jestem spragniona. Królewna spojrzała i
zobaczyła wieśniaczkę.
Śnieżka ochoczo spełniła prośbę kobiety. W
podzięce otrzymała od niej piękne jabłko.
Lecz gdy tylko ugryzła kęs...
... Padła na ziemię. Tym razem jednak nie
udało się krasnoludkom przywrócić jej życia.
Pogrążeni w rozpaczy, czuwali przy jej łożu.
Tymczasem królewicz, dowiedziawszy się o
zaginięciu Śnieżki szukał jej po całym
świecie. Wreszcie trafił do chatki
krasnoludków. - Zawiozę ją do ojca - rzekł
usłyszawszy o nieszczęściu.
Lecz gdy wziął królewnę na ręce, potknął się
na progu chatki i jabłko wypadło z jej ust.
Śnieżka ożyła. Radości nie było końca! Zaraz
ruszyli do pałacu jej ojca.
Jakaż była radość ojca, gdy ujrzał Śnieżkę
żywą i zdrową! Dowiedziawszy się o
wszystkim, chciał srodze ukarać królową, ale
nigdzie nie można jej było znaleźć.
Królowa ujrzała z okna komnaty Śnieżkę na
dziedzińcu i przeraziła się ogromnie. Ze
strachu i ze złości zbrzydła tak bardzo, że
uciekła w gęsty las, by oko ludzkie już jej
nie widziało.
A w zamku odbyła się wkrótce uczta weselna,
królewicz, bowiem pojął Śnieżkę za żonę.
Zaproszono także krasnoludki. I znowu
szczęście i radość zapanowały w królestwie.
oryginał na
stronie:http://www.dziecionline.pl/maluch/bajki/sniezka/2.htm