O trzech siostrach i
jabłku
Jedna matka miała trzy córki. I kazała
im złotą kapustę otrząsać z piasku. Gdy były
przy tej robocie, przejeżdżał tam drogą
jakiś wielki pan i upuścił piękne czerwone
jabłko w tę kapustę. Jedna z tych panien
podniosła je i podała mu. A kiedy mu
podawała, on ją wciągnął prędko do powozu i
zabrał ze sobą.
I przywiózł ją do boru, a tam był jego
dwór. Kazał jej dworu pilnować i dał jej to
śliczne czerwone jabłko do zabawy, ale nie
pozwolił zaglądać do jednej izby i drzwi tam
uchylać. I wyjechał. A ona, ciekawa,
wytrzymać nie mogła, zajrzała tam i
zobaczyła kałużę krwi, bo tam leżało wielu
pozarzynanych. Ze strachu upuściła w tę krew
jabłko, podniosła je, ale już z krwi obmyć
nie mogła. Kiedy on przyjechał, pyta, czy
była wierna i czy nie zaglądała do tej izby,
a ona na to powiada:
- Nie zaglądałam.
A on:
- Pokaż jabłko.
Gdy pokazała, on mówi:
- A widzisz, że zakrwawione.
I głowę jej uciął w tej izbie i pod
kamieniem jej ciało pochował.
Potem jedzie on po drugą jej siostrę,
która była u złotej kapusty, i tak samo
zwabia ją jabłkiem do siebie, i zabiera do
boru i do dworu. I tak samiuchno każe jej
pilnować domu i odjeżdża. A i gdy ta była
ciekawa, i jabłko miała pokrwawione, zabija
ją także i przed dworem, pod drugim
kamieniem zakopuje.
I pojechał po trzecią siostrę. I ją
także zwabił i przywiózł do boru i do dworu.
Ale ta była mądrzejsza. Kiedy odjechał,
schowała jabłko pod poduszkę, poszła
otworzyć owe zakazane drzwi i również
zobaczyła kałużę krwi. Za powrotem zbój
pyta:
- A nie byłaś tam?
- Nie, nie byłam.
- Pokaż jabłko.
Ona pokazała. A jabłko było czyste i
nie miało znaku krwi. On na to:
- To dobrze, że byłaś wierna, to
będziesz moją żoną.
I ożenił się z nią i znowu odjechał.
A ona wyszła przed dwór, usiadła na
kamieniu i bawiła się tym jabłkiem. Wtem
jabłko upadło i potoczyło się pod ten
kamień. I zaraz spod kamienia podniosła się
zabita jej siostra. Potem poszła ta żona i
siadła na drugim kamieniu, jabłko się
potoczyło pod kamień, a tu i druga wstała
siostra. Obie siostry skryła we dworze. A
gdy ów zbój wrócił i poszli oboje spać, ona
mówi, że go bardzo miłuje, a potem pyta:
- Mężu, czy jesteś nieśmiertelny?
- Tak jest - powiada on, a po chwili
przyznaje - ale i ja mogę życie stracić,
jeśli ktoś odwali duży kamień na polu i
zarżnie owcę pod nim ukrytą.
I usnął. A ona budzi cichutko siostry
i biegnie z nimi na pole, odwalają kamień i
zarzynają owcę.
Gdy wróciły do domu, on już nie żył.
Wtedy najmłodsza siostra wyszła przed dwór,
gdzie wielkie stosy kamieni leżały. Za
dotknięciem jej jabłka spod tych kamieni
wychodzili ludzie, których przywróciła do
życia.