Wstęp
do krytyki etyki chrześcijańskiej:
Można powiedzieć ogólnie, że etyka chrześcijańska polega na
poglądzie, że istota boska ustanowiła pewne reguły moralnych
zachowań.
Zachowania niemoralne zaś to postępowanie łamiące owe
ustanowione reguły. Najczęściej utożsamia się to z grzechem, za
który wierzący poniesie
karę jako łamiący boskie prawo. Używam tu określeń istota boska,
bowiem nie wszystkie sekty chrześcijańskie uważają Jezusa za
Boga.
Nie wszystkie uznają pojęcie Trójcy za dogmat, choć wszystkie
uznają nauki Jezusa za wiążące i podane z woli bożej.
Co więc wiąże i jest wspólnymi poglądami wszystkich chrześcijan ?
1.Wiara w Boga opisanego w Starym i Nowym Testamencie.
2.Świętość ksiąg wchodzących w skład Starego i Nowego
Testamentu. Przestrzeganie Dekalogu, oraz nauk Jezusa.
3.Zmazanie grzechu pierworodnego przez rytuał religijny zwany
chrztem.
4.Wiara w nieśmiertelność duszy i Sąd boży.
To
wszystko. Nie trzeba wierzyć w zwierzchniość papieża, Trójcę,
ani nawet Jezusa jako boga. Nie trzeba uznawać watykańskiej
tradycji katolickiej,
ani nauk katechetycznych. Powyższe trzy punktu określają
wierzących jako chrześcijan lub niechrześcijan. Reszta jak np.
uznanie zwierzchnictwa papieża nad Kościołem definiuje już tylko
przynależność do określonej sekty, których są setki.
W chrześcijaństwie uderzająca jest wielość doktryn. Są one w
obrębie poszczególnych sekt (wyznań) często ze sobą sprzeczne,
lub posiadają różną wartość oddziaływania. Podzielić je można
umownie na trzy grupy:
1.
Pastoralna etyka oddziaływania:
Nazwa ta odnosi się do poglądów moralnych niektórych grup (sekt)
wczesnochrześcijańskich. Kładą one największy nacisk na Dekalog
i praktyki rytualne (baptyzm), oraz nauki moralne
nauczania Chrystusa. W etyce tej Jezus jest uważany za proroka
przekazującego w sposób natchniony boskie wymagania wobec
ludzkości. Tego rodzaju spojrzenie przez pryzmat wiary nie wnosi
do niej filozoficznej spekulacji i całej tej nadbudowy
teologicznej jaką uraczą. nas np. Kościół łaciński. W
pastoralnym oddziaływaniu cały nacisk położony jest na jak
największą zgodność naszych zachowań z wczesną nauką pierwszych
chrześcijan . Metafizyka się tu nie pojawia, a jej szczątkową
postać zaobserwować możemy jedynie w wierze w porządek
ponadnaturalny i nieśmiertelność naszej duszy. Bóg jest tu
osobowy bez "dodatków" takich jak Jezus, czy Duch Święty. Tu nie
roztrząsa się zasad postępowania w świetle późniejszych nauk
filozofów i teologów. Gnoseologia (nauka o poznaniu) nie wchodzi
więc w zakres etyki oddziaływania pastoralnego.
2.Etyka
kościelna:
Ten
rodzaj oddziaływania jest już o wiele bardziej analityczny.
Występuje on tylko w kościele katolickim i rozwinął się jako
instytucja społeczna związana z opracowaniami tzw. Ojców
Kościoła i Doktorów Kościoła. Czyli mówiąc inaczej są to
przemyślenia teologów katolickich z całego okresu istnienia
Kościoła ubrane w tradycję kościelną i traktowaną równie
dogmatycznie jak Nowy Testament, czy Dzieje Apostolskie. Etyka
kościelna na przestrzeni wieków przechodziła jednak wiele zmian
na przestrzeni tych dwudziestu wieków. Początkowy wielki wpływ
Arystotelesa i Platona i związane z tym chrześcijańskie pojęcie
wyrzeczenia stopniowo zanika w naukach Kościoła zachowując już
raczej tylko swój symboliczny charakter i metafizyczne
rozumienie.
Również pojęcie duszy nieśmiertelnej z czasów jako identycznych tworów
metafizycznych z czasów Orygenesa zmieniło się na rzecz
indywidualnych tworów Tomasza z Akwinu. Każdy wiec posiada już
duszę indywidualną i posiadającą samoświadomość.
Etyka kościelna umożliwiła rozwój celebracji, teologii oraz praktycznego
zastosowania przemyśleń teologów do powstania na przykład
klasztorów i zakonów. One z kolei utwierdziły na cale wieki
potrzebę wyrzeczenia i ascetyzmu obecne teoretycznie do dzisiaj
w nauczaniu katolicyzmu łacińskiego.
Ascetyzm z kolei ukształtował pogląd o moralności seksualnej, oraz jej
odzwierzęcej naturze. Do dzisiaj możemy obserwować podejście
Kościoła do erotyki jako tabu. Stąd owe "ciemne" wieki pruderii
w kulturze i sztuce, oraz włączenie swobody erotycznej w krąg
zachowań moralnie nagannych i grzesznych.
Również wzrost roli Kościoła w życiu politycznym i strukturach władzy,
oraz w sferze oddziaływań społecznych spowodował uniezależnienie
jego doktryny i wymowy etycznej od państwa w trwałym konflikcie
o wpływy i władzę. Kościół łaciński pragnął już nie tylko
wpływać na moralność narodów, ale i na ich bezpośrednie
kierowanie poprzez podporządkowanie doktrynalne zarówno rzeszy
wierzących jak i władzy wykonawczej. Tak więc mniej więcej od V
wieku
do końca XVII Kościół faktycznie sprawował w Europie władzę i to
zarówno w sferze ideologicznej jak i administracyjnej. Pełnił
wiec rolę komisarza tak wyśmiewanego przez siebie kontrolera
struktur państwowych w byłym ZSRR.
Etyka kościelna ze względu na nieograniczoną wprost władzę musiała się
zdeprawować i doprowadzić do zachowań bandycko-orgiastycznych
swoich hierarchów pozbawianych wszelkiej kontroli i stojących
ponad prawem. Doprowadziło to w połączeniu z różnicami w
interpretacji Pisma Św. do Reformacji, czyli największego
rozpadu Kościoła w dziejach, który stal się przyczyną
stopniowego, lecz systematycznego upadku. M.Luter i pokrewne
nurty protestanckie wystąpiły ze struktur Kościoła wywołując
kolejne zmiany w doktrynie i nauczaniu. Oficjalne poglądy
etyczne św. Augustyna, które niepodzielnie królowały w Kościele
od IV wieku zostały zrewidowane na rzecz św. Tomasza z Akwinu i
zmieniły wyraźnie cały obraz kościelnego nauczania.
Zrezygnowano więc z neoplatonizmu na rzecz myśli arystotelesowskiej
(XIII-XIV w.)
3.Kazuistyka
(Etyka stosowana):
W
praktyce poszczególne sekty chrześcijańskie nie są zgodne co do
tego, które reguły religijne tworzą nasz moralny wzorzec
zachowania.
Przykładem może tu być sztuczna
kontrola urodzin, która na mocy proklamacji Kościoła łacińskiego
(sekta watykańska) jest niemoralna.
Większość sekt protestanckich nie podziela jednak tej opinii
dopuszczając, a nawet zalecając planowanie rodziny.
Aby więc wśród ogółu sekt chrześcijańskich różniących się między
sobą w praktykach zaprowadzić jaki taki porządek i umożliwić
choćby pozory dialogu wprowadzono wykaz tego co służy czynieniu
dobra i co służy czynieniu zła
Kazuistyka to właśnie owe wykazy.
Polega to na tym, że wszystkie sekty chrześcijańskie zgodziły się z tym
iż Bóg ustanowił pewien system reguł niezależnie od tego, czy
Jezus głosił je jako prorok czy jako Syn Boży. Niestety, gdy
stosuje się przestarzałą naukę moralną w próbie integracji
wszystkich sekt w problemach współczesnych
ludzkiej egzystencji (choćby wspomniana kontrola urodzin)
zachodzi zjawisko nietolerancji wynikające właśnie z
przestarzałości owych poglądów w próbach rozwiązywania
współczesnych problemów. Jedne sekty są skłonne do kompromisu
inne pozostają na stanowisku zachowawczym.
Dla przykładu św. Tomasz z Akwinu wypowiedział się w swoim czasie w
sprawach moralności seksualnej. Otóż według niego istnieje
pewien ogólny sposób zachowania. Ludzie powinni miłować Boga i
swoich bliźnich. Nie ma prawa zaistnieć cudzołóstwo, a nawet
stosunki małżeńskie uzasadnione są jedynie w przypadku służenia
prokreacji. Wszelkie wiec zbliżenia między małżonkami nie mające
na celu spłodzenia dziecka są grzeszne. Wynika z tego również
grzeszność stosowania antykoncepcji bo zakłada chęć współżycia
bez planowania prokreacji. A to już jest szokujące w świetle
naszych obecnych zachowań kulturowych. Podobnie jest z
niedopuszczalnością rozwodów nawet w przypadku, gdy oczywistym
jest, że związek taki w pewnych okolicznościach może być złem
gorszym niż rozwód. Mam tu na myśli chorobę psychiczną,
alkoholizm, narkomanię czy brutalność zagrażającą zdrowiu
partnerki.
I co ?
Kościół próbuje obchodzić własne zakazy poprzez unieważnienie
faktu samego zaistnienia sakramentu małżeństw. Oczywiście
pobierając przy tym duże profity ze względu jak to określa "duży
stopień skomplikowania takiej procedury i konieczności
przeprowadzenia długotrwałego procesu sądowo-kościelnego" .
Podobnie sprawa ma się w przypadku antykoncepcji. Otóż naturalna
polegająca na stosowaniu tzw. "kalendarzyka dni płodnych" nie
obraża Boga ze względu na swoją istotę i choć niewskazana
zabroniona nie jest. Przemilcza się też niezgodność takiego
zachowania ze zgodą na zbliżenia jedynie w celu prokreacji.
Sposoby więc Kościół znajduje, choć zdaje sobie sprawę, że to
jedynie półśrodki i do tego niezgodne z całym katolickim
światopoglądem.
Co jest
najgorsze w etyce katolickiej ?
Bez wątpienia jej autorytaryzm. Szczególnie sekta łacińskiego
katolicyzmu traktuje owe stare i zdezaktualizowane poglądy
etyczne jako coś ponadczasowego i nieomylnego. Coś co nigdy nie
traci na obiektywizmie ... bo jest objawieniem bożym. Czyli
czymś co stanowi wyraz jego woli i nie
może ulec zmianie. Oczywiście w sensie potocznym, bo sposób
radzenia sobie w indywidualnych i opłacalnych finansowo
problemach Kościół odkrył już dawno jak wspomniałem choćby przy
tzw. rozwodach kościelnych .
Są to jednak sposoby rozwiązywania problemów indywidualnych. W
sensie działań ogólnych opartych na etyce stosowanej nic się
jednak od wieków nie zmienia. Z kolei sekty chrześcijaństwa
fundamentalistycznego mają problemy z dostosowaniem swojej etyki
do Pisma św. Jednym z przykładów może tu być zakaz stosowania
transfuzji krwi nawet w przypadku bezpośredniego zagrożenia
życia. Wspomniane przypadki nieadekwatności etyki
chrześcijańskiej w stosunku do naszej wiedzy filozoficznej i
postępu technicznego stanowią nieliczną tylko grupę problemów z
jakimi styka się chrześcijaństwo. Szersze omówienie powyższych
problemów znajduje się już jednak w poza zainteresowaniem
niniejszego wstępu i stanowi wykładnię teorii sumienia
najszerzej rozwiniętą w pismach biskupa Butlera.
Etyka chrześcijańska wywodzi się genealogicznie z religii
akadyjskiej. Z Akadu bowiem judaizm przejął swoje wierzenia.
Mojżeszowy Dekalog to wszak kwintesencja prawa Hammurabiego
oczyszczona z prawa cywilnego i pewnych wielkomiejskich nakazów,
które były zbędne społeczności żydowskiej po opuszczeniu Akadu i
udaniu się na północ, a następnie na wschód do Kaananu. Trzeba
dodać, że etyka chrześcijańska sprawdzała się się znakomicie
przez całe stulecia, a Nowy Testament na długo wyprzedzał
filozofię niekatolicką w rozwiązaniach humanistycznego
współżycia ludzi świata.
Wszystko jednak ma swój koniec. Skostnienie i niereformowalność
chrześcijańska, oraz kryminalne wprost wypaczenia zaowocowały
dystansowaniem się coraz większej grupy filozofów do jej nauk.
Podstawowy problem to wspomniana tu "niereformowalność", gdyż z założenia
chrześcijański kodeks moralny wyraża wolę Boga. A ta zmieniać
się nie może. I w ten sposób narastał konflikt między wiernymi,
a autorytetem twórców doktryny kościelnej. A oni wszak byli
rzecznikami najwyższego autorytetu, bo boskiego.
Z tego punktu widzenia rozpatrując etykę katolicką dochodzi się do
jedynie słusznego wniosku:
krytyka chrześcijańskiej moralności =
nieposłuszeństwu wobec autorytetów = nieposłuszeństwu wobec
Boga.
Jak więc można było szukać kompromisu i logicznych przesłanek
niezgodności owej etyki z logiką nowoczesnej filozofii ?
Niektórzy filozofowie doszli do wniosku, że przyczyną może być
błędne założenie dobroci Boga !
Bo wszak czy upolowanie zająca jest jest czynem dobrym czy złym
?
Dobrym dla głodnych dzieci myśliwego, ale złym dla osieroconych
dzieci zająca.
Etyka katolicka radziła sobie z podobnymi dywagacjami poprzez
kwestionowanie praw wszystkich istot, które istniały tylko po to
by być pokarmem lub pożytkiem dla człowieka. Ale problem został
zasygnalizowany.
Czy więc może
być tak, że Bóg nie jest ani dobry ani zły ?
Pojęcie dobra lub zła jest bowiem jedynie uwarunkowane
kto i w jakim kontekście się o nie pyta. Sam czyn natomiast nie
jest obiektywnie rzecz biorąc ani taki, a ni taki. On po prostu
jest. Ale może dla jednego być złym, a dla drugiego dobrym ?
Ale skoro tak, to dlaczego mamy być posłuszni istocie, która
kieruje się zupełnie inną moralnością niż jesteśmy to w stanie
zrozumieć ?
A może w ogóle moralności nie posiada ?
W świetle
powyższego konflikt na linii etyka katolicka i etyka osiągnął
punkt kulminacyjny. Bowiem to religia chrześcijańska powinna
była udowodnić teraz dobroć jako cechę Boga. A jeżeli nie sposób
tego udowodnić to na jakiej podstawie mamy być posłuszni nakazom
boskim nawet zakładając, że one rzeczywiście nimi są. A przecież
i tej pewności nie mamy. Mogą stanowić wymysł kapłanów jak
tysiące innych nakazów i zakazów w tysiącach religii świata na
przestrzeni dziejów.
Udowodnienie intencji i charakteru postępowania Boga na gruncie czysto
etycznym z pominięciem teologii, która jest przecież formowalnym
i nieobiektywnym narzędziem nie jest prawdopodobnie możliwe.
Bo czy zaraza, śmierć niemowlęcia, nagły wypadek zgonu, czy kalectwa nie
świadczy przeciw dobroci Boga ?
Dlaczego dziecko zmarłe przedwcześnie ma być skazane na Czyściec
skoro nie zawiniło w niczym ?
Już Arystoteles twierdził, że zachowanie może być moralne
jedynie wtedy, gdy zostało podjęte z wolnego wyboru i na
podstawie dokładnej analizy sytuacji w oparciu o naszą najlepszą
wolę etycznego działania. Wszystkie te założenia muszą zostać
spełnione by czyn jakiś uznać za moralny.
Tak więc skok do rwącej rzeki w celu uratowania tonącego dziecka będzie
moralny, ale w przypadku gdy ktoś nas zmusi do tego groźbą
użycia broni już nie ! Rozwinięciem powyższego jest, że
działanie podejmowane z posłuszeństwa nie jest już działaniem
moralnym lecz warunkowym. Bowiem wpływ na jego zaistnienie ma
owe posłuszeństwo wobec rodziców, przełożonego, autorytetu ....
lub Boga !
Więc skoro postępowanie zgodne z nakazami etyki chrześcijańskiej (prawa
boskie lub w oparciu o nie) nie jest etyczne - bo działamy z
imperatywem boskiego nakazu to sprawa komplikuje się jeszcze
bardziej.
Nie działamy moralnie kiedy Bóg nam tak nakazuje, lecz kiedy jest to
słuszne z punktu widzenia dobra naszych bliźnich lub naszego.
Więc podsumowując:
Działamy moralnie nie dlatego, że Bóg nam nakazuje, ale
ponieważ jest to słuszne.
Powyższe dowodzi, że niezbędne jest nieteologiczne
uprawomocnienie etyki chrześcijańskiej.
Sama tradycja katolicka nie wnosi więc żadnych wartości do
zachowań moralnych. Oparta jest powiem na nakazach, a nie wolnym
wyborze.
Wywód jest jeszcze bardziej oczywisty, gdy zbadamy efekty tych
argumentów, które negują istnienie Boga.
Nie można mówić bowiem o etyczności kodeksu moralnego również w
tym przypadku, gdy twierdzimy, że jest to wola Boga w przypadku
gdyby on nie istniał. Analiza takiego stanu rzeczy to
przemyślenia utylitarystów.
Rozpatrzmy dla przykładu siódme przykazanie boskie. "Nie kradnij" jest
bowiem elementem etyki chrześcijańskiej, ale również jednym z
elementów właściwego współżycia w społeczeństwie. Należy wiec do
praw społecznych i posiada w ten sposób poprawne dowodowo
umocowanie nie tylko teologiczne, ale i społeczno-etyczne. Nie
da się jednak już tego powiedzieć o przykazaniu pierwszym, które
jest obojętne dla praw społeczno-etycznych.
Kolejna trudność
nawet dla chrześcijanina wynika ze sposobu w jaki rozstrzyga się
co nakazał Bóg.
Jeżeli bowiem uznamy Biblię za wyraz woli Boga może się okazać
(i tak jest), że wiele jej zaleceń jest wzajemnie sprzecznych.
By tego uniknąć musimy przyjąć jakąś jej interpretację.
Szczególnie teraz, gdy posłużyć ma do rozstrzygnięcia jakiś
współczesnych problemów, które były nieznane w momencie gdy
powstawała. Powiedzmy, że wypadkowi uległ nasz przyjaciel. To
czy udzielimy mu pomocy, czy też pozostawimy samemu sobie zależy
jak będziemy pojmować słowa Biblii. Bowiem wypadek może być
interpretowany jako przejaw woli Boga i nie powinniśmy się
wtrącać , lub też jako konieczną interwencję wynikającą z
miłości bliźniego. Podobnie będzie jeżeli ranny wymaga
transfuzji krwi. Wszak krew w Biblii jest tabu ! ...ale co z
miłością bliźniego ?
Takich wątpliwości jest wiele. Należy więc założyć potrzebę interpretacji
Pisma św. Ale jeżeli tak to nie można mówić o jej
ponadczasowości i jednoznaczności.
Czyli Biblia jest dziełem jak każde inne !
Pełnym wad zamiast doskonałości. Czy może więc być natchniona
boską doskonałością ?
Nic we współczesnej krytyce chrześcijaństwa nie zdaje się
wskazywać na obiektywne istnienie Boga. Jeżeli nawet istnieje to
jest on tak daleki ingerowaniu w nasz postrzegalny świat jak
nasz cień w materialną egzystencję. Jednak etyka chrześcijańska
może zawierać jakieś przemyślenia, które będą choć częściowym
panaceum na bolączki ludzkości. Niestety i tu poszukiwania
wydają się trafiać na ślepy tor, gdyż poza ogólnie znanymi
prawami z pogranicza socjologii i psychologii wspomniane
wcześniej naleciałości starej teologii przynoszą więcej szkody
niż pożytku.
Co się dzieje w
społeczeństwie, w którym regulujące życie społeczne normy
moralne ulegają zatraceniu ?
William Hegel w analizach życia społecznego przeciwstawia dwa
skrajne modele urzędników państwowych. „Błędni rycerze” – bo tak
określa ich Hegel – nie potrafią stosować się do obiektywnych
norm zastępując je subiektywnymi kryteriami. Oczywiście błędny
rycerz może mieć dobre intencje, lecz zatraca się w samowoli i
dowolności podejmowaniu decyzji. Drugą skrajnością są „lokaje
państwa”, którzy odznaczają się ślepym posłuszeństwem wobec
władzy. Ufają, że metoda bezgranicznego poddania się woli władcy
jest najszybszą i najlepszą drogą do awansu w hierarchii
społecznej. By osiągnąć swój cel nie przebierają w środkach, co
odbija się kosztem obywateli. Obie te postawy możemy obecnie
odczuć w całej rozwiniętej postaci w działaniach polityków.
Dominuje "moralność Kalego" pozwalająca okradać kraje słabsze z
surowców w imię własnego interesu gospodarczego . Do
działań tych dopasowuje się ideologię pozwalającą agresorom
nazywać terrorystami obrońców własnego kraju, a coś takiego jak
etyka stanowi jedynie maskę klowna.
Etyka chrześcijańska czuje się w takich warunkach jak "ryba w wodzie"
pozwalając na popieranie, lub chociaż milczące przyzwolenie na
dowolne działania stojące w jawnej sprzeczności z czymś takim
jak sprawiedliwość społeczna czy dobro ogólnoludzkie. Pojęcia
takie jak internacjonalizm wyszły z obiegu jako relikt
komunistycznej historii. Etyczne jest wszystko co przynosi
dochód i wzrost wpływów politycznych.
Powyższe myśli to
zaledwie szkic bardzo niedoskonałego wprowadzenia do etyki
chrześcijańskiej. Będzie on jednak systematycznie rozbudowywany
choćby ze względu na ponadczasowość problemu relacji
Bóg-człowiek. Choć już ten szkic zdaje się wskazywać, ze nie
należy szukać Boga w religiach.
A już na pewno nie jednoznacznych wskazówek jak mamy postępować
by żyć w zgodzie z etyką chrześcijańską skoro jest ona jawnie
sprzeczna z etyką i życiem w społeczeństwie.
|