A może by tak ....
  (pl.soc.religia 14 marca 2008 r)

Pokazać Kościołowi "palec boży" ?
1.Na początek zabrać dotacje do uczelni katolickich.
to jakieś 200 mln.
2. Zabronić dotacji ze spółek Skarbu Państwa( Orlen,TPSA, KGHM itp)
kolejne 200- 250 mln/rocznie
3.Cofnać dotacje do produkcji rolnej (unijne) które otrzymuje Kościół
kolejne 95 - 110 mln.
4.Do czasu rozliczenia przez NIK Caritasu zabronić działalności
Chyba nie ma takich którzy sądzą że Kościół się z tego rozlicza
i daje na cele charytatywne więcej jak 10 % wpływów ?
 A to jest ponad 1mld zł/rocznie !
5. Do tego zagrozić wstrzymaniem Funduszu Kościelnego
80 mln zł  i zwolnień podatkowych z tytułu obrotu nieruchomościami
i z działalności gospodarczej ( wartość szac. 150- 200 mln/rocznie)
6.Wstrzymać samorządowe darowizny i dofinansowanie ZUS
(trudno oszacować)

Po tym wszystkim zakonnik Rydzyk będzie błagał na klęczkach,
aby podpisać Traktat Lizboński.

------------------------

Jerzy Jaworski <Orion>
http://centurion.ynd.pl

              

 

 

"Nauka" Kościoła

Od pewnego czasu szczególnie w "nocnikowej" i "zbliżonej"
do niej prasie często pada hasło "Nauka Kościoła".
Zawsze budziło to we mnie wielkie zdziwienie - bowiem
słowo "nauka" jest w tym przypadku ewidentnie nadużywane.
Informuję więc publicznie wszem i wobec, że Kościół ma z
nauką tyle wspólnego co gacie górnika z "seks bielizną" .

Nauką jest bowiem poznawanie świata za pomocą metod naukowych.
Nie będę już wyjaśniał co to są metody naukowe, bo choćby
w przybliżeniu nawet mohery zapewne wiedzą.
Albo i nie ... jeżeli akurat o mohery chodzi.
Tak czy siak owa "nauka Kościoła" zrobiła furorę przy
okazji otrzymania nagrody Tempeltona przez ks. M.Hellera.
Na czym wiec polega owa "nauka Kościoła" ? ... oto niektóre
zagadnienia z nią związane:

1.Angelologia - dział "nauki" zajmujący się poznawaniem aniołów
których nikt nigdy nie widział (poza "napranymi" księżulkami).

2.Demonologia - podobny dział tyle że tych upijających się
na smutno ...pesymistów . O demonach, diabłach i innych
szatańskich pomocnikach. Dokładne opracowania pozwalają
na odróżnienie poszczególnych osobników po intensywności
smrodu siarki i kształcie rogów.
Oba powyższe działy są częścią dogmatyki. Jest to więc coś
więcej nawet niż nauka !
To nauka NIEKWESTIONOWANA- dawno dowiedziona
i nie pozwalająca na wątpliwości jak to ma miejsce w prawdziwej nauce.

3.Soteriologia- to nauka o zbawianiu ludzi (również dogmatyczna).
Jest to wiec badanie wpływu sakramentów na życie wieczne.
Szczególnie interesujący jest aspekt chrztu, czyli polewania
niemowlęcia wodą jako niezbędny element Zbawienia i smarowania
oliwą.

4.Hamartiologia-nauka o grzechu, grzeszeniu i pochodzeniu
poza boskim grzechu. Dowodzi wiec, ze oprócz Boga może coś
istnieć i nie zostać przez Niego stworzone.
I to spędza sen z powiek hierarchom bowiem tylko Bóg moze
coś stworzyć....a przecież złego nie mógł ( nie w jego stylu).

5.Kairologia - to rozpoznawanie czasów na podstawie znaków
i biblijnych opisów. Przypomina trochę dawne wróżenie z jelit
baranich.
  itd ...itd..
Działów tych jest wiele o wiele więcej niż w prawdziwej nauce.
Miliony nierobów i darmozjadów na przestrzeni wieków pracowicie ją
tworzyły ... a Kościół skrupulatnie kolekcjonował.
Dzieła nauki były niszczone i palone przez Kościół jako bezbożne
i powstałe wyniku diabelskich sztuczek. Setki tysięcy manuskryptów
spalili księża choć były to dzieła niepowtarzalne i nie mające kopii.
Zniszczono dzieła Sokratesa, Sofoklesa, Ajschylosa i kto wie kogo
jeszcze. Mogły tam być dzieła o budowie i przeznaczeniu piramid.
Tego nie dowiemy się już nigdy.
Taki to jest wkład naukowców kościelnych do kultury europejskiej.
Ba ...światowej niestety.
Nauka o diabłach, Trójcach w jednym, niepokalanych poczęciach
itp. naukowych opracowaniach. Znajdziemy tam doktoraty naukowców
kościelnych z dziedziny "leczenia czarnej ospy modlitwą", "przyczyn
umieralności bezbożnych kobiet w połogu" itp. doniosłe dzieła.
Kolejną wielką dziedziną "nauki kościelnej" jest...

6.Mariologia - przepotężna dział wiedzy o dziewictwie mimo
poczęcia i "zawszedziewictwie". Setki doktoratów i profesor
zbudowano na tym temacie, który jest ulubionym "dzieleniem
włosa na czworo" w celu uniknięcia dyskusji o żydowskim
pochodzeniu Jezusa i jego rodziny, oraz judaizmu który wyznawał.

7.Pneumatologia - nauka o "tchnieniu bożym" mówiąc najkrócej,
czyli relacji Boga a duszą człowieka.

8.To nauka o kreacjonizmie. O tym jak to Bóg najpierw stworzył
zwierzęta, a potem dopiero rośliny. Najpierw stworzył światłość
a dopiero potem Słońce i gwiazdy ...gdy sobie przypomniał o ich
braku.
 Rewelacja rzec można. Owa kościelna nauka próbuje jakoś
"zamazać" biblijne nonsensy z Genesis.

9.Sakramentologia- niezwykle pożyteczna nauka zajmująca się
wpływem sakramentów na życie duchowe człowieka i relacje
ich wpływu na stosunek Boga do duszy. A zaiste jest co badać !
Bóg bowiem zapewne obszernie o tym opowiada pasterzom na haju ?

10.Najtrudniejszy dział nauki katolickiej zajmujący się "naukowym"
uzasadnieniem jak trzech może być jednym, a każdy czymś
osobnym. Ponadto trzeba jakoś uzasadnić możliwość istnienia Trójcy
skoro jeden z "doktorów Kościoła" bodaj św. Augustyn twierdził
że dany punkt przestrzeni może zajmować tylko jedna osoba duchowa.

Starczy tego dobrego.
Oczywiście jest to tylko znikoma część działów nauki kościelnej.
Ostatnio lubię dekalogi i wszystko sprowadzam do dziesięciu.
Gdyby jednak ktoś zechciał zebrać w jednym miejscu wszystkie
istniejące księgi i traktaty to te kościelne by zajęły większość miejsca.
Po prostu kościelna "nauka o niczym" jest tak rozbudowana, że
Bóg jeżeli istnieje musi pukać się palcem w czoło nie mogąc
wyjść z podziwu nad prymitywizmem kościelnych dywagacji
i całkowitym brakiem wyobraźni hierarchów watykańskich.

Jeżeli ktoś bowiem zakłada, że Wszechmocny Bóg - Twórca
nieskończonego Wszechświata i miliardów galaktyk z których
każda zawiera miliardy słońc takich jak nasze jest tak prymitywny
jak opisują to plebani to .... wypada mu tylko współczuć.
 Tak więc wygląda ta "NAUKA" kościelna.
Magnificencje, profesorowie, "wybitni naukowcy" Kościoła to
właśnie ten żałosny dorobek w bełkocie.
Gdyby tą energię zmarnowaną na dywagacje "ilu diabłów mieści
się na ostrzu szpilki" przeznaczyć na prawdziwą naukę to zapewne
dziś byśmy byli na Marsie ...a może sięgnęli gwiazd.
                Pozdrowienia:
                          Jerzy Jaworski <Orion>
http://centurion.ynd.pl
"Jeżeli Ufoki słuchają radia to muszą być przekonani, że w Polsce
rządzą księża, a Bóg wypełnia tylko ich polecenia."

=====================

Teraz przynajmniej rozumiesz dlaczego tyle kasy dostaje ktoś
kto choćby tylko zgrabnie we własnej osobie udaje, że łączy
jakąś naukową dyscyplinę z zaangażowaniem w wiarę ...wszak kto jak kto ale cała organizacja kościelna jest żywotnie zainteresowana żeby jej tomiszcz nikt naukowo nie zaklasyfikował do wyrzucenia
na makulaturę ...i przerobienia w papier toaletowy ...więc
czepia się każdej metody by podnieść własny a jakże podupadający
w świecie dyscyplin ścisłych autorytet "urzędu nauczycielskiego". ;)

Swoją drogą "nauka kościoła" poza buńczuczną interpretacją
w stylu "artykułu sponsorowanego z prawem do wyłączności"
mi osobiście pobrzmiewa jak coś w rodzaju "nauki polskiego".
Każda nacja może sobie nazwać swoje wypociny tak jak chce
np. "zbawcza nauka jechowy niesiona dla pożytku 144 tysięcy przeznaczonych na ocalenie".
                                           Sky

Gdzie podziały się mieszkania dla młodych....Bóg zajął ?
                        (
pl.soc.religia 16 marca 2008 r)

W Polsce znajduje się ponad 100 000 obiektów budowlanych
stanowiących własność kościoła. W tej liczbie około 25 tyś.
domów katechetycznych i towarzyszących (świetlice, sale
konferencyjne, magazyny itp).
Ponadto około 13 tyś. kościołów, których wartość jest różna.
Średnio jednak każdy kościół to koszt bloku mieszkalnego
na 100 mieszkań. Przeciętnie mieszkanie zamieszkuje  u nas 4
osoby. Taki więc kościół stanowi kosztowo odpowiednik
miejsca zamieszkania dla 400 osób !
Otrzymamy 13 tyś. kościołów to 13 tyś. bloków po 400 mieszkań w każdym .
Pomnóżmy więc, a otrzymamy 1 milion 300 tysięcy mieszkań w których by mogło zamieszkać 5 mln.200 tyś. ludzi !
To sporo więcej niż wynoszą potrzeby naszego wyludnionego od pewnego czasu kraju.
Gdyby więc zamiast kościołów wybudowano 1 mln.300 tyś.
mieszkań standard Polski nie odbiegałby od ...np. Francji.

Wszystkich mieszkań wybudowano w 2007 r. około 130 tyś.
Łącznie z domami, czynszówkami, spółdzielczymi itp.
Wszystko co powstało - obojętnie czyimi siłami.
Tak więc wysiłek włożony w wybudowanie kościołów wystarczy
na pokrycie 10 lat trudu w budownictwie mieszkaniowym .

Teraz drodzy wierni wiecie już dlaczego mieszkania są takie drogie ?
Jest popyt.
I dlaczego tak wielu mieszka z rodzicami na 60 m kw. ?
Lepiej jednak nie będzie ...bo mieszkań budować będziemy
coraz mniej, a kosciołów coraz więcej.

Można zrozumieć, ze Bóg też chce mieć "dom boży", ale chyba
nie ma powodu by mieszkał jednocześnie w 13 000 !
Ilu z was ma dwa mieszkania lub dwa domy ?
A Bóg ma ...13 tyś., czyli zajmuje tyle miejsca co 5 mln. 200
tyś Polaków . Czyli 1/7 nas wszystkich.
Można więc powiedzieć, że co siódme mieszkanie (potencjalnie)
w tym Kraju należy do Boga.
To również około 9 mld. absorbowanych funduszy rocznie.
Tak 9 mld. a nie jak gdzieś wyczytałem 5.
To ponad 250 zł na głowę każdego Polaka z noworodkami włącznie !
Powie ktoś, ale kościoły służą za miejsca celebracji. Są miejscem,
gdzie wierni mogą wspólnie pomodlić się i pomyśleć o Bogu.
To jest prawda. Sądzę jednak, że modlitwy będą przez Boga równie
dobrze słyszalne z waszych domów ...a nawet z piwnicy !
Zakładając oczywiście, że Bóg zechce ich wysłuchać, a nie potraktuje
jak wy miauczenie waszego kota ...bez najmniejszej chęci zrozumienia.
Jeżeli istotnie On istnieje to chyba nie po to by nas na okrągło
niańczyć ?
Dał istnienie i rzekł "rubta co chceta" ...wpadnę za 10 000
lat (po powrocie z wakacji)  zobaczyć jak sobie radzicie .
----------------

Jerzy Jaworski <Orion>
http://centurion.ynd.pl
"Wiara to forma ubezpieczenia na życie, tylko nie otrzymujesz polisy
i ubezpieczyciel jest bardzo niepewny"


                         

Och jak przyjemnie ....
            
(pl.soc.religia 16 marca 2008 r.)

Jest robić zakupy w niedzielę i słyszeć wściekłe
szarpanie za dzwony zdenerwowanych plebanów.
Jak miło spacerować spokojnie przebierając w wiktuałach
zamiast sypać na tacę pazernemu klerowi słuchając bełkotu
o zawszedziewictwie ?
Tym bardziej, że prawie w każdym kościele odczytywano
listy tych bardziej wypasionych kiecuchów w sprawie
bezbożnego zamachu na klesze wolności w Traktacie
Lizbońskim .
Żal im tylko tych dopłat unijnych do kleszych folwarków.
Do napraw "zabytkowych" kamiennych sadyb, których
Bóg nie ma zamiaru remontować i tylko głupia Unia sypie
na nie jak głupia jakąś kasę.
Ale władzy kler nie odda !
Nie pozwoli, by jakiś Kowalski używał prezerwatyw, albo
posiedzenia rządu odbywały się bez zakonnika Rydzyka !
Niedoczekanie bezbożnej UNI, która jedyny wkład w
chrześcijańskie korzenie Europy widzi w płonących stosach,
wyprawach krzyżowych, ciemnocie i zabobonach !
W palonych książkach wielkich myślicieli i leczeniu czarnej
ospy modlitwą !
----------------
Jerzy Jaworski <Orion>
http://centurion.ynd.pl
"Wiara to forma ubezpieczenia na życie, tylko nie otrzymujesz polisy
i ubezpieczyciel jest bardzo niepewny ...by nie rzec zupełnie
niewiarygodny"


=========================
Podobni jak ty lewicowi durnie próbowali przez kilkadziesiąt lat wytrzebić
wiarę w ZSRR i im się to nie udało.Więc nie uda Wam się to i w Polsce.
Możecie sobie szczekać, ale to szczekanie kundelków, na które nie ma co
zwracać uwagi.

                                     mkarwan

A co ma wiara w Boga z krytyką kościoła ?
A co ma kościół wspólnego z Bogiem ?

                                        bolek

                              

Biblia ...co o niej sądzą sami żydzi ?
       
                            (pl.soc.religia 28 marca 2008 r.)

W czasach, gdy mnisi chrześcijańscy pracowicie pisali  Nowy Testament
Jezus nie był uznawany za Boga.
Był mesjaszem... jak np. Mojżesz.
Dlatego w ewangeliach znajdujemy takie kłopotliwe opisy modlenia
się Jezusa do Jahwe - czyli Boga Ojca.
Po wielu latach indoktrynacji kościelnej mało kto zadaje sobie
pytanie po co Jezus miałby się modlić do samego siebie ?
Ano dlatego, że czasie owego intensywnego tworzenia Ewangelii
przez Kościół nikt nie przewidział, że potomni uczynią z niego
Boga.

Już sobór w Nicei w 325 r. postanowił odseparować
nową religię Rzymu od judaizmu i wprowadzić pojęcie
grzechu pierworodnego, odkupienia, umartwiania i pokuty do
kanonu wiary.
Tak narodził się nowy Bóg ...Jezus jako jedna osób boskich.
Judaizm i Islam nie uznają Jezusa za Boga uważając takie pomysły
za profanację i obrazę Boga Najwyższego jako istoty duchowej
i wszechmocnej.

A co na temat Starego testamentu sądzą sami żydzi ?
Ortodoksyjni na wzór Świadków Jehowy wierzą w dosłowność
całego Pięcioksięgu Mojżesza, ale współcześni naukowcy izraelscy
nie są już tak zaślepieni w wierze.
Owszem kultywują starą tradycję żydowską, ale bez brania tego
dosłownie. W końcu nikt nie dopatruje się prawdy historycznej
w bajaniu średniowiecznych trubadurów.
A to mniej więcej coś podobnego... rodzaj przekazu artystycznego
obficie podbarwionego fantazją.

Kościół posiada oprócz wprowadzonych do kanonu czterech ewangelii
kilkadziesiąt innych "rezerwowych", jak choćby "Ewangelię Adama i Ewy".
Nie weszły one do Kanonu, gdyż ówcześni hierarchowie doszli do wniosku,
że nawet durni analfabeci nie uwierzą w ich prawdziwość.
Nie oznacza to bynajmniej, by piszący je między III, a VI wiekiem mnisi
mieli jakieś wątpliwości .
Oto link do wypowiedzi prof. Filkensteina archeologa z uniwersytetu
w  Tel Awiwie. jednego z największych na świecie autorytetów
archeologii czasów biblijnych.
http://www.dabrowski.ddl2.pl/Serwis/dekalog/Biblia/bajki.htm
 w oparciu o wywiad Wprost nr.12 z profesorem.
-----------------------
"Wszyscy chcą iść do nieba, ale nikt nie chce umierać".   

   
        

 



                



      Wiosenne porządki.
A gdyby tak plebana przełożyć przez trzepaka ramię
i po męsku z rozmachem zrobić to ... co z dywanem ?
Wytrzepać wszystko - pozostawić tylko boskie znamię.
Tak aby z bólu zakwiczał pijackim sopranem.

By zapamiętał raz na zawsze spasiony pleban załgany,
jak powinien wyglądać Jezusa sługa ukochany.
Zło z niego wybite kijem - jak kurz by z wiatrem uleciało.
A co w nim dobrego, (choć pewnie niewiele) na zawsze pozostało.

Wytłuczony z fałd tłuszczu fałsz i dulszczyzna tęgimi razami
.... ostrzeże, by nie zadzierał z dobrymi obyczajami.
By nie próbował więcej udawać pobożności,
gdy widać jak jest spasiony ze zwykłej pazerności.

Niech Klecha po kijach pozna - lebiega leniwy
Bóg jest może drętwy w ruchach, ale sprawiedliwy.
Gdy załgany pleban przed własnym Bogiem nie odczuwa strachu
Może tak skończyć - obity na własnym trzepaku.
-------------------
(*)>  Jerzy Jaworski <Orion>

                   

Jak zezowaty chciał strzelić gola
     pl.soc.religia  18 kwietnia 20008 r.
Mamy nowego arcybiskupa !
Leszka flaszkę-Głódzia jak mawiał Urban. Czołowego polskiego
przedstawiciela  "betonu" i trywializmu religijnego.
Podobno jednego z najzdolniejszych byłych tajnych współpracowników SB. Tym samym papież dał do zrozumienia, że ma w tyłku uczciwość
i czystość wiary.
Pozostanie nadal "zamiatanie pod dywan", czyli ukrywanie pedofilów i kanciarzy w sutannach zamiast ich piętnowania i karania.
Nadal będzie dominował fetyszyzm, kult świętych i spłycanie wiary w Boga.
Jednym słowem wiara dla niedorozwiniętych ... i wiernych moherów.
Kościół przypomina tą nominacją zezowatego piłkarza, który gdzie
indziej celował, gdzie indziej patrzył, a kopnął w całkiem jeszcze inne
miejsce.
Czyli pozostaje po staremu ...nadal opowiadanie bredni opartych na
jakiś mitach żydowskich nomadów zamiast zmierzania w kierunku
nowoczesnej teistycznej myśli filozoficznej.
Nadal Kościół będzie tropił byłych agentów SB ...byle nie u siebie - udając, że w jego szeregach nie było ich około 20 %.
A jeżeli byli - to jest to wyłącznie sprawa Kościoła.
Będzie stosował metodę mieszania w "cudzym korycie" z jednoczesnym
pilnowaniem swego ...tak by jakaś "krowa nie wlazła w szkodę".
I to wszystko jednocześnie z przemówieniem Benedykta XVI w USA,
gdzie mówił o walce ze zboczeńcami w sutannach i swoim bólu z tego
powodu.
Ja mu jednak wierzę ...jeżeli o ten ból chodzi.
Miał bowiem zapewne na myśli stratę 2 miliardów dolarów, które Kościół
był zmuszony wypłacić jako odszkodowania za wyczyny wygłodzonych
buhajów w sutannach, a nie jakieś osobiste współczucie dla ich ofiar.
Kościół walczy z homoseksualizmem, a nie z pedofilią.
Czas to zrozumieć !
I walczy jak z tymi byłymi agentami SB - u innych, a nie u siebie.
Pedofilia jest chyba miła Bogu katolickiemu, bowiem poza USA
takie przypadki są skrzętnie ukrywane. Przez Kościół właśnie.
W USA się nie da. Tam wierzą w pieniadze, a nie jakiegoś boga
podróżującego na ośle w towarzystwie żydowskich analfabetów.

Trzeba jednak coś z tym było zrobić. Na pokaz przynajmniej .
Dwa miliardy "piechotą nie chodzi".
Papież liczy, że coś wyżebrze, lub odzyska inną drogą.
W postaci np. subsydiów rządowych wspomagającą agenturalną działalność na Ukrainie i Białorusi. W końcu Kościół ma się za reżysera obalenia komunizmu w Polsce i przyczynienie się do upadku ZSRR.
I z tego powodu USA coś mu są winne !...przynajmniej w jego (papieża)
mniemaniu. Liczy też zapewne na jakieś przywileje katolicyzmu w USA.
Przecież tam kwitnie bezbożny protestantyzm i sekciarstwo !
Jacyś kwakrowie, zielonoświątkowcy i inne bezbożne tałatajstwo.

Niestety konkordatu tam z nim nikt nie podpisze.
Prędzej z Papuasami niż z Watykanem, ale może chociaż jakieś rządowe wsparcie dla Kościoła i "co łaska" w popieraniu tamtejszych parafii przez rząd i władze lokalne ?
Pełnią szczęścia byłaby też pomoc w tuszowaniu tych "wstydliwych spraw", lub chociaż stworzenie klimatu nieprzychylnego "oszczercom".
Będzie więc targował - nie dla siebie ... dla Boga.

Ps. Mając na uwadze nachalną politykę prokreacyjną Kościoła
postanowiłem wspomóc te działania "kącikiem" matrymonialnym.
Na razie jako kilka ogłoszeń. W miarę jednak pozyskiwania materiałów
może powstanie samodzielna strona ?
http://www.dabrowski.ddl2.pl/Serwis/woda%20na%20Marsie/index.htm
-------------------
(*)>  Jerzy Jaworski <Orion>
     /)/)
   ( °.°)
 o(_('')('')  centurion@va.pl



   Czym jest wiara ?
                     
pl.soc.religia -25 kwietnia 2008 r.

Wyłudzaniem poprzez napełnianie miski kapłana z miski wiernego ?
Jest to definicja najlepiej oddająca realia stosunków wierny - kapłan.
A zdaniem R.Otto potrzebna jest jednak do tego mistyczna trwoga
uwarunkowana czynnikami metafizycznymi. Bo wierny musi się na to
dobrowolnie zgodzić.
Dlaczego więc się zgadza skoro logika wskazuje by pogonić
darmozjada ?

Każdy człowiek po urodzeniu posiada wrodzoną obawę przed
otaczającym go światem.
Był to czynnik niezbędny ... by przetrwał. W czasach zbieractwa, a nawet potem w starożytności. Częściowo również i teraz.
Jest taka bowiem smutna prawda, że najdłużej żyją tchórze.
Będąc uzbrojonym tylko w dzidę należało być bardzo ostrożnym
podczas zdobywania pożywienia w dawnych czasach.
Jeżeli chciało się żyć.
Pozostałości tego posiadamy do dziś w postaci tzw. lęków atawistycznych.
To taka pamięć dziedziczona po przodkach. Objawiająca się w formie
instynktownego działania, lub obaw irracjonalnych.
Przed ciemnością na przykład.
Wiele osób obawia się wieczorem przebywać samotnie na cmentarzu.
Człowiek będąc małym boi się sam przebywać w pokoju.
Ciemności budzą w nim lęk, gdyż nie działa wtedy najważniejszy
zmysł ostrzegający przed niebezpieczeństwem - wzrok.
W okresie tym miedzy 5, a 7 rokiem życia lęki te osiągają swoje apogeum.
I wtedy właśnie wkracza religia.
Na wcześniej wpojonych mitach o krasnoludkach, bocianach i innych
bzdetach nauki księży trafiają na podatny grunt.
Pogłębiają bowiem dziecięce lęki doprowadzając do wspomnianej tu
wielokrotnie schizofrenii paranoidalnej o podłożu mistycznym.
Ta schizofrenia jest blokowana przez rozwijającą się zdrową
(najczęściej) psychikę dziecka.
Blokowana uspokajającym "Bóg jest dobry i nie wyrządzi ci żadnej krzywdy".
Ale ..pod warunkiem, że ślepo i bezkrytycznie wierzymy w to co nam
opowiadają kapłani. Nie ma więc bezpośredniego zagrożenia, ale
trzeba być bogobojnym. Klęczeć i bić pokłony okazując uległość.
Dzieje się to w okresie kiedy mózg nie jest jeszcze właściwie ukształtowany, a brak wiedzy i doświadczeń życiowych uniemożliwia krytycyzm.
W okresie tym dzieci "chłoną wszystko jak gąbka".
Można im wmówić najbardziej nieprawdopodobne bzdury.
Znane są przypadki skoków dzieci z dużej wysokości przekonanych,
że są Batmanami i nic im się nie stanie.
Ja na przykład mam już w połowie opanowaną umiejętność fruwania.
To znaczy z góry na dół, bez (na razie) możliwości wznoszenia.
A owi nieszczęśnicy byli przekonani, że ze wznoszeniem też sobie
poradzą. Taka jest siła wiary. Niestety wiara to za mało.
W tej sytuacji nauka religii jest rodzajem lobotomii na dziecięcym
ufnym mózgu.
Nie grozi jednak dziecku żadne niebezpieczeństwo w indoktrynacji plebana póki nie usiłuje krytycznie myśleć.
Zadanie sobie bowiem pytania, czy na pewno to ten Bóg spośród tysięcy
innych jest prawdziwy powoduje napływ lęku przed karą i obrazą Boga.
Cóż więc robi wtedy dziecko ?
Pędzi z płaczem do rodziców którzy mówią mu ...nie bój się Bóg ciebie kocha !
I co wtedy następuje ? Dziecko zauważa, że lęki go nie nachodzą,
gdy tłumi w sobie pytanie ...dlaczego !
Przestaje więc pytać i zastanawiać się nad stresującymi problemami.
I mamy już w dziesięciolatku dobry zadatek na "moherowy beret".
Taka sytuacja jest zresztą komfortowa i zdarza się jedynie w kochających rodzinach. Najczęściej bowiem dziecko "dusi w sobie"
lęki i obawy modląc się i przepraszając swojego Boga za wyimaginowane winy.
I tu się kolo zamyka. Wszelkie wątpliwości wymagają (w dziecięcym
rozumieniu) przepraszania i kajania się. Więc stara się tych wątpliwości
nie mieć zamykając przed nimi swój umysł.
I tak powstaje dorosły moher zwany dewotem pospolitym.
"Głuchy, ślepy i bezmyślny" ... ale przekonany o wartości tego swojego
braku wątpliwości i nie dopuszczający do siebie nawet cienia myśli
krytycznej. Dla niego sytuacja w której Bóg topi w Potopie prawie całą
ludzkość, a Hioba sadystycznie pozwala torturować jest przejawem
miłości tego właśnie Boga.
I nie da się przekonać, że jego poglądy są dziwne i sprzeczne logicznie.
On wie swoje, bo lata stresów ugruntowały w nim nawyki jak u palacza
automatyczne sięganie po papierosa.
Mamy więc "ulepionego" wapniaka z psr.
Niektórzy pamiętają zapewne jego zacietrzewienie ?
Każde słowo w Biblii jest nieomylne - twierdził wapniak.
A nauka to szatańska złuda.
Ale nie chciał mi pożyczyć parę tysięcy do oddania na tamtym świecie.
Mógł zakładać, że mnie tam nie będzie, ale przecież Bóg by bardzo
docenił taki przejaw ślepej wiary.
Widać jednak i dewoci mają swój rozum.

Analogi do indoktrynacji religijnej można się doszukać w znanych
przypadkach chorobliwego przywiązania osób do swych katów
(przypadki porwań dla okupu, lub z powodów politycznych).
Maltretowani ludzie byli potem przez dłuższy czas związani jakaś chorą miłością ze swymi dręczycielami.
Dopiero długotrwała pomoc psychiatryczna stopniowo przywracała u nich
właściwe rozumienie sytuacji.
Podobnie jest z religią. Uzależnieni rodzice świadomie pozwalają
indoktrynować własne dziecko, gdyż nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają tym im krzywdę. W końcu sami czują się dobrze ze swoją wiarą.
I dokąd jest to tylko wiara to pół biedy. Jeżeli jednak jest ona
chorobliwa i objawia się na przykład ślepą agresją w stosunku do osób
ujawniających np. przestępczą działalność księży (Paetz, Hejmo, Marek K.) to jest to już choroba psychiczna.
Bo to już nie jest wiara w Boga. To jest syndrom "kibica kościelnego" !

Jestem przekonany, że należy szukać własnej drogi do Boga.
Nie można jednak dawać sobie narzucać żadnego schematu wiary.
Już samo traktowanie Boga naszą ludzką miarą stanowi jego obrazę !
Oczywiście ... gdyby chciał się obrażać.
I gdyby istniał (bo tego też nie wiemy).
A jeżeli istnieje to jego "boskość" może przejawiać się w sposób
całkowicie dla nas niezrozumiały. Jak działanie telewizora dla
średniowiecznego rycerza.
Czy my się w końcu obrażamy na owady żyjące w naszym ogrodzie ?
A przecież jednym opryskiem jesteśmy w stanie je zlikwidować jeżeli uznamy to za celowe. Nie obrażając się przy tym.

W sytuacji więc, gdy nasz dystans intelektualny do Boga jest nieskończenie większy niż owadów do nas jest przejawem głupawej megalomani doszukiwać się odczuć typowych bardziej dla partnerów niż relacji stwórca-człowiek.
W ten sposób bowiem przypominamy kurę, dla której zapewne Bogiem
byłaby ...też kura tylko z większym "dziobem i pazurami".

Posiadam w swojej bazie danych kilkanaście tysięcy bogów, którzy znaleźli swoich wyznawców .
I wyznawca każdego z nich był przekonany że ten jego jest właściwy.

Ale wszyscy oni (ci bogowie) mieli jedną wspólną cechę.
Posiadali marketing w postaci kasty wypasionych kapłanów, którzy wszelkimi metodami (od perswazji poprzez miecze i stosy) dowodzili nadrzędności
swojego boga nad pozostałymi. Wierni zbyt sceptyczni byli oddawani
na pożarcie krokodylom, lub sądzeni za bezbożność i karani śmiercią.
Metody takie bardzo zwiększały "pobożność" populacji w okresach
wdrażania nowych religii. Potem już własna rodzina pilnowała, by z
nowego potomka nie wyrastał "bezbożnik".
Tak nam wpojono w swoim czasie chrześcijaństwo. Ogniem i mieczem.
Wielu zapłaciło życiem, a nasze społeczeństwo rodowe przekształciło
się w feudalne ....czyli klasowe.

Szkodliwą rzeczą jest wiara bez przemyślenia w co i dlaczego się wierzy,
tylko dlatego, że pazerni kapłani wmawiają nam, że owa bezmyślna
i pozbawiona własnych przemyśleń wiara jest jakąś wartością miłą Bogu.
Nie jest jednak w interesie księdza by wierny zastanawiał się nad
wiarą ... bo to może mieć skutek ujemny dla jego sakiewki.
Więc straszy, a że sam od pewnego czasu (nie zawsze tak było) "gówno
może" straszy swoim Bogiem jak mały Jasi starszym bratem, gdy mu
koledzy trochę "dokopali".

Skoro bowiem Bóg jest intelektem nieskończenie wielkim jak może
mile widzieć w nas brak sceptycyzmu i chęć brania na serio wszelkich
bredni wmawianych nam przez (najczęściej dość durnych) kapłanów ?
Czy nie będzie cenił w nas właśnie krytycyzmu ?

Bóg może tak ... problem jednak jest w tym, że kapłanom to nie będzie
na rękę. Przecież poza izolowanymi wariatami nikt przecież z Bogiem
nie rozmawia. To kapłani mówią moherom co ten milczący bóg chce !
I o dziwo On (Bóg) nigdy nie chce niczego - co by było nie w smak
kapłanom.
Na zakończenie jeszcze wyjaśnienie po co po raz sam już nie pamiętam,
który o tym piszę. Dlatego, że w Polsce są setki tysięcy ludzi
zainteresowanych wpajaniem owych dewocyjnych bredni, a jedynie
garstka tych, którzy namawiają to pewnego szerszego spojrzenia na
sprawy wiary. Przy czym owa garstka sceptyków robi to bezinteresownie,
a rzesze kapłanów, katechetów, alumnów i zakonnic są żywotno
zainteresowane ślepą i bezkrytyczną wiarą w społeczeństwie.
Żyją bowiem z rąk Waszej pracy. Przy czym niektórzy całkiem dobrze ...
by nie rzecz lepiej jak Wy
.
 

Co zawdzięczamy Janowi Pawłowi II    
                             
(pl.soc.religia 8 kwietnia 2008 r.)

            W zasadzie wszystko !
Wolną Polskę, rozwój sztuki, przemysłu i dobrobytu.
Młodzież, gdyby nie on to ....
Nie zdołałem się dowiedzieć od pewnego dewota - to co by było
z młodzieżą, gdyby nie JP II, bo ... się (dewot) zapowietrzył.
Jan Paweł II napisał wiele wierszy, a jeszcze więcej nie napisał
- więc trzeba mu było je "adoptować na żywca".
Przykładem może tu być "Do Sosny Polskiej" przepisana
po dodaniu jednego słowa od Stefana Witwickiego i
umieszczona w albumie JP2.
By być sprawiedliwym muszę dodać, że nie sądzę, aby to
zrobił sam ś.p. papież ...w końcu Watykan chyba stać na kilku
dobrych poetów.
Po prostu dewoci w szale przypisywania wszystkich wspaniałości
tego świata umiłowanemu swojemu "postrzygaczowi"
zagalopowali się przesadnie.
Czekam teraz na prasowe doniesienia o wkładzie JP2 w
pokój na świecie, budowę mostu Świętokrzyskiego i elektrowni jądrowej.
Być może był również twórcą projektu budowy tarczy antyrakietowej
na naszym terenie przez usa-cwaniaków ?
Jeżeli tak to teraz nie możemy odmówić przyjęcia prezentu od USA w
 postaci jednostki wojskowej stacjonującej w Polsce.
Ani tych radioaktywnych odłamków, które nam na łeb spadną,
gdy tylko USA zechce "wyzwalać " Iran.
------------------

(*)>  Jerzy Jaworski <Orion>

                       

   Pomysł racjonalizatorski
            pl.soc.religia  19 kwietnia 2008 r.
Zakonnik Rydzyk poszukiwał źródeł geotermalnych w miejscu
gdzie ich nie ma. Przyczyną tego było planowane finansowanie
tej "inwestycji" przez UE. Gdy Unia odmówiła i trzeba było
wyłożyć własną kasę zakonnik podobno zrezygnował z tego
genialnego pomysłu.

Otóż ja proponuję zakupić dwa generatory (za bezcen) po
eksploatacyjnym zużyciu i napędzać je przy pomocy demonów.
Modlitwy do Maryi uchronią je przed "rozsypką" więc na remoncie
zaoszczędzi się sporo.
Nasi księża egzorcyści twierdzą, że moc niektórych demonów
jest przeogromna. One byłyby w stanie jedną ręką trzymać taką
stutonową turbinę, a drugą tak kręcić, że całe miasto by można
oświetlić.
Oni sami (egzorcyści znaczy) za dużo pracy nie mają więc czemu
by im nie dać okazji do pokazania jaką to mocą dysponują w
imię Zawszedziewicy ?

Czemu katolicki zakonnik mając do dyspozycji już teraz siedemdziesięciu
darmozjadów (egzorcystów) w tym kraju nie wykorzysta ich
na chwałę Pana ?

Ilu to by zaraz wiernych przybyło widząc taką moc egzorcystów.
Czemu oni wolą mamrotanie i machanie kadzidłem nad babciami
analfabetkami ?
A jak się do kadzidła doda dobrego zioła na bazie np. marychy
to nawet doktorat można potem zrobić na KULu z angelologii,
lub różnic miedzy tronami a serafinami
.
---------------
(*)>  Jerzy Jaworski <Orion>
(((o))) 
echo@gazeta.pl

                       

Boskie pochodzenie "in vitrio" i dziwna przyjaźń Busha z Watykanem.
Po raz pierwszy metodę klonowania zastosował Bóg Ojciec
w zabiegu, który przeszedł do historii jako "inseminacja św.Dziewicy".
Ginekologiem był ponoć Duch Święty, a sam zabieg przeprowadzono
przy użyciu techniki, która powoduje zwis szczęki u każdego współczesnego
lekarza ginekologa. Przypomina bowiem wyjęcie pestki z brzoskwini
bez naruszenia całości owocu.
Owszem ... były wcześniej (nawet dość liczne) przypadki zapładniania
kobiet przez różnych bogów. Najbardziej wydajny był w tym Zeus.
Ci wszyscy antenaci Jehowy stosowali jednak metodę chędożenia, nie
zawracając sobie głowy jakimiś sztuczkami z klonowaniem.
I nie mieli też zamiaru w ten sposób nikogo zbawiać, ani tym bardziej
zawierać jakichś z nami przymierzy. Choć co mogło się takiemu Zeusowi
podobać w ziemskiej chłopce ?
Mnie się na przykład gołębie nie podobają.
Ale było po prostu swojskie i naturalnie ... dla niektórych.
Aż do czasów owego pasterskiego Jehowy zwanego obecnie Bogiem Ojcem.
Cała ta akcja była ponoć obmyślona jako próba zbawienia nas po
wcześniejszej zakazanej degustacji owocu. Wydaje się to nieco dziwaczne.
Nawet zakładając symboliczne znaczenie owego owocu.
Ktoś może sobie pomyśleć, że owa próba dania nam "drugiej szansy"
przypominała trochę w założeniu próbę zgwałcenia kury w celu zbawienia
kurnika przez właściciela owego kurnika.
Choć kura intelektem bardziej zapewne przypomina człowieka niż my Boga.
Pogmatwane to było tak, że "wylęgnąć" się mogło tylko w jakiejś
zakompleksionej seksualnie łepetynie zakonnika.
Obecnie szamani wymyślili cały przemysł wyciskania kasy z całkiem nawet
normalnych ludzi, a nie tylko dewocyjnych moherów.
No bo kto w końcu nie płacił za chrzest dziecka ?
... ślub, lub pogrzeb ?
I tak od dwóch tysięcy lat biznes kwitnie mimo, że już tylko w Polsce i
paru indiańskich republikach w Am. Południowej.
Reszta świata pokazała wydrwigroszom z Watykanu gest Kozakiewicza.
Ale dla swoich moherów inni mają kościoły narodowe.

My wolimy jednak mocarstwo o wielkości stadionu, lub chłopskiej łąki
- bowiem na powierzchnię nie przekraczającą 4,5 hektara dwukrotnie
w ciągu ostatniego roku przybywa głowa prawdziwego mocarstwa.
W jakim celu ?
Co może chcieć od jakiegoś Benedykta prezydent USA Bush ?
Nie jest on (ten Benedykt) głową państwa. Państwo bowiem posiada rząd,
konstytucję i jakieś prawa. Watykan nie ma rządu, konstytucji i praw.
Przynajmniej praw w naszym rozumieniu.
Przypomina więc bardziej cyrk niż państwo.
Prezydent Bush odwiedza ten grajdoł jednak dwukrotnie i mimo
ostentacyjnego lekceważenia Benedykta (któregoś tam) rozmawia z nim.
Co prawda raz tytułuje do "sir", a raz "eminencją" za co zapewne
zostanie w piekle usmażony w mniemaniu dewotek, ale jednak ma jakieś
sprawy do omówienia.
Nie całuje papieża w pierścień, ani ... inne miejsca - choć były czasy, że papieża
całowało się w stopy (do VIII wieku), ale konferują zajadle.
O co chodziło ?
Czy może o pomoc Watykanu w opóźnianiu integracji UE ?
Może też o wzmocnienie agentury w sutannach na terenach Białorusi i
Ukrainy ?
To, że w kilka tygodni potem Irlandia "wierzga" ma z tym jakiś związek ?
Bo bez wątpienia Watykan i USA nie są zainteresowani silną i zjednoczoną
Europą.
               

Lewico zapomnij o współrządzeniu.
 
                            (pl.soc.polityka 03 lipca 2008 r.)

Teatralne gesty i obietnice kierowane pod publiczkę w celu
zwiększenia popularności na nikim nie robią już wrażenia.
To chwyty zbyt już ograne. Ludzie pamiętają slogany wyborcze
lewicy podawane w formie haseł wyborczych od 50 niemal lat.
A jak nie pamiętają to zapoznali się w archiwach.
"Pomożecie ?", "Szukamy 20 miliardów", "Zlikwidujemy przestępczość
zorganizowaną" itp. pierdoły.
Nikt nie zagłosuje na lewicę, bo wymyśliła kilka hasełek.
"Zlikwidujemy Konkordat, przywileje podatkowe kleru, nastąpi zwrot
w kierunku państwa świeckiego ".
Nic z tego panowie !
Owszem popularność lewicy może wzrosnąć o kilka procent, ale
na pewno nie o tyle by wygrać wybory. Łatwowiernych bowiem ubyło.
Jeżeli p.Napieralski tego nie rozumie, to niech nie liczy na sukces
polityczny osobisty i swojego ugrupowania.
Tym razem potrzebne są konkrety !
Teraz ... a nie po wyborach !
Nie jest prawdą, że lewica obecnie nic nie może. Fakt ....może
mniej i pewne posunięcia są trudniejsze, ale jeżeli nie uwiarygodni się
obecnie - nie może być mowy o późniejszych sukcesach wyborczych.
Może należy zacząć od wymiany partyjnych analityków ... zbyt "obrosłych
tłuszczem" by skalkulować strategię i systematyczne działanie od teraz ?
Nie przeczę, że zdziałanie wymaga pracy, a nie tylko błogiego oczekiwania
na "mannę wyborczą". Manny bowiem nie będzie. Czasy się zmieniły.
Nikt nie namawia lewicy do walki z Bogiem i religią.
Wręcz przeciwnie. Ale Konstytucja ma być szanowana.
To nie papier toaletowy !
Walka z klerem będzie ciężka. Bo nastąpi niestety walka.
Walka z sitwą zgraną, cwaną i niebezpieczną.
Ulokowaną w tzw. dawnym UKŁADZIE (Ordynacka) i nowym.
Ale jeżeli Napieralski nie zaryzykuje, to może już obecnie "wsadzić sobie
łeb do stacza i przytrzasnąć deklem".
Chyba, że chcecie dalej wegetować politycznie.
To jest walka o nowoczesne europejskie państwo w którym wiara jest
szanowana, ale nie znaczy to by watykańska koteria dyktowała nam
politykę zagraniczną i społeczną.
Takiego programu walki o nowy model państwa europejskiego nie
proponuje żadne ugrupowanie. Wszystkie są uwikłane w rożne
kościelno-państwowe układy. To jest wasza szansa.
Tak więc panie Napieralski rozpoczął się poker o dużą stawkę.
O wiarygodność lewicy.
Zdaję sobie sprawę, że owa agentura kościelna rozrosła się niczym
cosa-nostra. Nawet i na tym forum znajdzie się jej kilku cywilnych
agentów z Opus-dei i kiecowych "obserwatorów", ale to niestety
wasza wina . Dokładniej waszej przeszłości - za którą teraz płacicie.
Marzyła się wam trójwładza ... sekretarz, bankier i pleban ?
No to teraz wyciągajcie gówno z przerębla !
Tylko mądrze. Ludzie powinni wiedzieć, że nie chodzi o likwidację
kościołów, ale o to by zajmowały się tym co do nich należy.
Mam tylko wątpliwości, czy do tego dorośliście. Tu trzeba charyzmy,
a nie "gumki od kaleson" ... jak nasz obecny premier-kukiełka.


     3/4 Prawdy o Chrześcijaństwie
              (pl.soc.religia 9 luty 2009 r.)

Chrześcijaństwo to wiara żydowska.
To żydzi ją wykreowali w sprzeciwie przeciw władzy faryzeuszy
i saduceuszy. To rodzaj antycznego żydowskiego komunizmu,
do którego część tego narodu od zawsze miała  "ciągoty".
Ta część biedna ma się rozumieć.
Bowiem bogata to wręcz przeciwnie. Ci nie widzieli, żadnych jezusowych
cudów, ani niczego w nim boskiego.
Dla nich był włóczęgą siejącym ferment wśród gminu.
Obszarpańcem i biboszem żyjącym na koszt innych.
Zresztą nie tylko oni widzieli w Jezusie tyle boskości, co ja w swoich
ogrodowych drewniakach.
Samo chrześcijaństwo uznało Jezusa za syna Boga dopiero w 325 roku !
Na soborze Nicejskim dokładniej.
Wcześniej uważany był jedynie za proroka głoszącego prawdę o Bogu.
Jednym z wielu esseńskich agitatorów jacy krążyli wtedy po Palestynie
głosząc naukę swego Nauczyciela Sprawiedliwości, którą on z kolei oparł
na hybrydzie Mitraizmu i mozaizmu.
Ponieważ Żydzi (potomkowie Hapiru) cechowali się zawsze gigantycznym
przyrostem naturalnym i wędrownym trybem życia, w szybkim czasie
powiększyli dzielnice nędzy Rzymu w I i II wieku.
I tu właśnie przekazem ustnym zaczęło się dopiero szerzyć chrześcijaństwo.
Początkowo nawet prześladowane, ale niebawem dzięki szalbierstwu i
ofercie politycznej złożonej Konstantynowi W. zdobyło władzę i stało
się religią państwową.

W okresie tym Jezus nie był Bogiem, nie istniał również kler !
Każdy wierny chrześcijanin, był sam sobie duchowym przewodnikiem.
Kasta ta wykształciła się dopiero 180 r.
Trzeba tylko było mieć pieniądze, bo było to stanowisko do kupienia !
Nie istniał celibat, a kler cechowało niezwykle zamiłowanie do pijaństwa
i grupowych zabaw z panienkami.
O dziwo historia nic nie pisze o nagminnej pedofilii wśród kleru
tamtego okresu ...widać to dopiero celibat wykoślawił ich poczucie
normalności w seksie.

Tak to wyglądało !
Należy sobie zdać sprawę, że reformacja i odrzucenie papieża jako jakiegoś
autorytetu to wynik "pańskiego" stylu życia kleru. To negacja ich
sprzecznej z głoszoną chrystusową nauką pazerności i zakłamania.
Cała Europa zrzuciła już okowy watykańskiej sekty.
Sekty, której działalność w historii był dodajmy zbrodnicza.
Pozostaliśmy tylko my ...durni Polaczkowie i Irlandczycy.
Nawet kolebka chrześcijaństwa, czyli Włochy, Hiszpania i Francja nie
chcą mieć już nic wspólnego z pazerną watykańską mafią !
Katolicyzm watykański, to sutannowa organizacja przestępcza służąca
obcej zwierzchności i wszystkim tym którzy płacą za jej usługi.
Szpiegowskie, inwigilacyjne i ukierunkowaną propagandę polityczną
(dla której teraz po odejściu Busha nadejdą ciężkie czasy).
Ale by to skutecznie czynić, muszą mieć jak u nas rzesze oddanych
ogłupiałych moherów.
I temu celowi ma służyć religia w szkole, która jak wszyscy dobrze wiedzą
nie jest żadną nauką, lecz tworzeniem kibiców Kościoła.
Religia jest próbą trzymania się "rękami i zębami parapetu,
gdy dupa już jest na zewnątrz".

 * Przed wiekami widywaliśmy diabły z rogami i kopytami.
   Potem czarownice łatające na miotłach
   Niedawno jeszcze wizerunki Zawszedziewicy na brudnych szybach.
   Obecnie jesteśmy wyzwalani od demonów przez szamanów egzorcystów
   jak w dawnej Afryce. Co będziemy widywać za 100 lat ?
-------------------
(*)>  Jerzy Jaworski <Orion>
http://dabrowski.ddl2.pl
http://antyklerykalna.w8w.pl
     /)/)
   ( °.°)
 o(_('')('')  centurion@va.pl