Wiosenne porządki.
A gdyby tak plebana przełożyć przez trzepaka ramię
i po męsku z rozmachem zrobić to ... co z dywanem ?
Wytrzepać wszystko - pozostawić tylko boskie znamię.
Tak aby z bólu zakwiczał pijackim sopranem.
By zapamiętał raz na zawsze spasiony pleban załgany,
jak powinien wyglądać Jezusa sługa ukochany.
Zło z niego wybite kijem - jak kurz by z wiatrem uleciało.
A co w nim dobrego, (choć pewnie niewiele) na zawsze pozostało.
Wytłuczony z fałd tłuszczu fałsz i dulszczyzna tęgimi razami
.... ostrzeże, by nie zadzierał z dobrymi obyczajami.
By nie próbował więcej udawać pobożności,
gdy widać jak jest spasiony ze zwykłej pazerności.
Niech Klecha po kijach pozna - lebiega leniwy
Bóg jest może drętwy w ruchach, ale sprawiedliwy.
Gdy załgany pleban przed własnym Bogiem nie odczuwa strachu
Może tak skończyć - obity na własnym trzepaku.
-------------------
(*)> Jerzy Jaworski <Orion>
Jak zezowaty chciał strzelić gola
pl.soc.religia 18 kwietnia 20008 r.
Mamy nowego
arcybiskupa !
Leszka flaszkę-Głódzia jak mawiał Urban. Czołowego polskiego
przedstawiciela "betonu" i trywializmu religijnego.
Podobno jednego z najzdolniejszych byłych tajnych
współpracowników SB. Tym samym papież dał do zrozumienia, że ma
w tyłku uczciwość
i czystość wiary.
Pozostanie nadal "zamiatanie pod dywan", czyli ukrywanie
pedofilów i kanciarzy w sutannach zamiast ich piętnowania i
karania.
Nadal będzie dominował fetyszyzm, kult świętych i spłycanie
wiary w Boga.
Jednym słowem wiara dla niedorozwiniętych ... i wiernych
moherów.
Kościół przypomina tą nominacją zezowatego piłkarza, który gdzie
indziej celował, gdzie indziej patrzył, a kopnął w całkiem
jeszcze inne
miejsce.
Czyli pozostaje po staremu ...nadal opowiadanie bredni opartych
na
jakiś mitach żydowskich nomadów zamiast zmierzania w kierunku
nowoczesnej teistycznej myśli filozoficznej.
Nadal Kościół będzie tropił byłych agentów SB ...byle nie u
siebie - udając, że w jego szeregach nie było ich około 20 %.
A jeżeli byli - to jest to wyłącznie sprawa Kościoła.
Będzie stosował metodę mieszania w "cudzym korycie" z
jednoczesnym
pilnowaniem swego ...tak by jakaś "krowa nie wlazła w szkodę".
I to wszystko jednocześnie z przemówieniem Benedykta XVI w USA,
gdzie mówił o walce ze zboczeńcami w sutannach i swoim bólu z
tego
powodu.
Ja mu jednak wierzę ...jeżeli o ten ból chodzi.
Miał bowiem zapewne na myśli stratę 2 miliardów dolarów, które
Kościół
był zmuszony wypłacić jako odszkodowania za wyczyny wygłodzonych
buhajów w sutannach, a nie jakieś osobiste współczucie dla ich
ofiar.
Kościół walczy z homoseksualizmem, a nie z pedofilią.
Czas to zrozumieć !
I walczy jak z tymi byłymi agentami SB - u innych, a nie u
siebie.
Pedofilia jest chyba miła Bogu katolickiemu, bowiem poza USA
takie przypadki są skrzętnie ukrywane. Przez Kościół właśnie.
W USA się nie da. Tam wierzą w pieniadze, a nie jakiegoś boga
podróżującego na ośle w towarzystwie żydowskich analfabetów.
Trzeba jednak coś z tym było zrobić. Na pokaz przynajmniej .
Dwa miliardy "piechotą nie chodzi".
Papież liczy, że coś wyżebrze, lub odzyska inną drogą.
W postaci np. subsydiów rządowych wspomagającą agenturalną
działalność na Ukrainie i Białorusi. W końcu Kościół ma się za
reżysera obalenia komunizmu w Polsce i przyczynienie się do
upadku ZSRR.
I z tego powodu USA coś mu są winne !...przynajmniej w jego
(papieża)
mniemaniu. Liczy też zapewne na jakieś przywileje katolicyzmu w
USA.
Przecież tam kwitnie bezbożny protestantyzm i sekciarstwo !
Jacyś kwakrowie, zielonoświątkowcy i inne bezbożne tałatajstwo.
Niestety konkordatu tam z nim nikt nie podpisze.
Prędzej z Papuasami niż z Watykanem, ale może chociaż jakieś
rządowe wsparcie dla Kościoła i "co łaska" w popieraniu
tamtejszych parafii przez rząd i władze lokalne ?
Pełnią szczęścia byłaby też pomoc w tuszowaniu tych "wstydliwych
spraw", lub chociaż stworzenie klimatu nieprzychylnego
"oszczercom".
Będzie więc targował - nie dla siebie ... dla Boga.
Ps. Mając na uwadze nachalną politykę prokreacyjną Kościoła
postanowiłem wspomóc te działania "kącikiem" matrymonialnym.
Na razie jako kilka ogłoszeń. W miarę jednak pozyskiwania
materiałów
może powstanie samodzielna strona ?
http://www.dabrowski.ddl2.pl/Serwis/woda%20na%20Marsie/index.htm
-------------------
(*)> Jerzy Jaworski <Orion>
/)/)
( °.°)
o(_('')('') centurion@va.pl
Czym jest wiara ?
pl.soc.religia -25 kwietnia 2008 r.
Wyłudzaniem poprzez napełnianie miski kapłana z miski wiernego ?
Jest to definicja najlepiej oddająca realia stosunków wierny -
kapłan.
A zdaniem R.Otto potrzebna jest jednak do tego mistyczna trwoga
uwarunkowana czynnikami metafizycznymi. Bo wierny musi się na to
dobrowolnie zgodzić.
Dlaczego więc się zgadza skoro logika wskazuje by pogonić
darmozjada ?
Każdy człowiek po urodzeniu posiada wrodzoną obawę przed
otaczającym go światem.
Był to czynnik niezbędny ... by przetrwał. W czasach zbieractwa,
a nawet potem w starożytności. Częściowo również i teraz.
Jest taka bowiem smutna prawda, że najdłużej żyją tchórze.
Będąc uzbrojonym tylko w dzidę należało być bardzo ostrożnym
podczas zdobywania pożywienia w dawnych czasach.
Jeżeli chciało się żyć.
Pozostałości tego posiadamy do dziś w postaci tzw. lęków
atawistycznych.
To taka pamięć dziedziczona po przodkach. Objawiająca się w
formie
instynktownego działania, lub obaw irracjonalnych.
Przed ciemnością na przykład.
Wiele osób obawia się wieczorem przebywać samotnie na cmentarzu.
Człowiek będąc małym boi się sam przebywać w pokoju.
Ciemności budzą w nim lęk, gdyż nie działa wtedy najważniejszy
zmysł ostrzegający przed niebezpieczeństwem - wzrok.
W okresie tym miedzy 5, a 7 rokiem życia lęki te osiągają swoje
apogeum.
I wtedy właśnie wkracza religia.
Na wcześniej wpojonych mitach o krasnoludkach, bocianach i
innych
bzdetach nauki księży trafiają na podatny grunt.
Pogłębiają bowiem dziecięce lęki doprowadzając do wspomnianej tu
wielokrotnie schizofrenii paranoidalnej o podłożu mistycznym.
Ta schizofrenia jest blokowana przez rozwijającą się zdrową
(najczęściej) psychikę dziecka.
Blokowana uspokajającym "Bóg jest dobry i nie wyrządzi ci żadnej
krzywdy".
Ale ..pod warunkiem, że ślepo i bezkrytycznie wierzymy w to co
nam
opowiadają kapłani. Nie ma więc bezpośredniego zagrożenia, ale
trzeba być bogobojnym. Klęczeć i bić pokłony okazując uległość.
Dzieje się to w okresie kiedy mózg nie jest jeszcze właściwie
ukształtowany, a brak wiedzy i doświadczeń życiowych
uniemożliwia krytycyzm.
W okresie tym dzieci "chłoną wszystko jak gąbka".
Można im wmówić najbardziej nieprawdopodobne bzdury.
Znane są przypadki skoków dzieci z dużej wysokości przekonanych,
że są Batmanami i nic im się nie stanie.
Ja na przykład mam już w połowie opanowaną umiejętność fruwania.
To znaczy z góry na dół, bez (na razie) możliwości wznoszenia.
A owi nieszczęśnicy byli przekonani, że ze wznoszeniem też sobie
poradzą. Taka jest siła wiary. Niestety wiara to za mało.
W tej sytuacji nauka religii jest rodzajem lobotomii na
dziecięcym
ufnym mózgu.
Nie grozi jednak dziecku żadne niebezpieczeństwo w indoktrynacji
plebana póki nie usiłuje krytycznie myśleć.
Zadanie sobie bowiem pytania, czy na pewno to ten Bóg spośród
tysięcy
innych jest prawdziwy powoduje napływ lęku przed karą i obrazą
Boga.
Cóż więc robi wtedy dziecko ?
Pędzi z płaczem do rodziców którzy mówią mu ...nie bój się Bóg
ciebie kocha !
I co wtedy następuje ? Dziecko zauważa, że lęki go nie nachodzą,
gdy tłumi w sobie pytanie ...dlaczego !
Przestaje więc pytać i zastanawiać się nad stresującymi
problemami.
I mamy już w dziesięciolatku dobry zadatek na "moherowy beret".
Taka sytuacja jest zresztą komfortowa i zdarza się jedynie w
kochających rodzinach. Najczęściej bowiem dziecko "dusi w sobie"
lęki i obawy modląc się i przepraszając swojego Boga za
wyimaginowane winy.
I tu się kolo zamyka. Wszelkie wątpliwości wymagają (w
dziecięcym
rozumieniu) przepraszania i kajania się. Więc stara się tych
wątpliwości
nie mieć zamykając przed nimi swój umysł.
I tak powstaje dorosły moher zwany dewotem pospolitym.
"Głuchy, ślepy i bezmyślny" ... ale przekonany o wartości tego
swojego
braku wątpliwości i nie dopuszczający do siebie nawet cienia
myśli
krytycznej. Dla niego sytuacja w której Bóg topi w Potopie
prawie całą
ludzkość, a Hioba sadystycznie pozwala torturować jest przejawem
miłości tego właśnie Boga.
I nie da się przekonać, że jego poglądy są dziwne i sprzeczne
logicznie.
On wie swoje, bo lata stresów ugruntowały w nim nawyki jak u
palacza
automatyczne sięganie po papierosa.
Mamy więc "ulepionego" wapniaka z psr.
Niektórzy pamiętają zapewne jego zacietrzewienie ?
Każde słowo w Biblii jest nieomylne - twierdził wapniak.
A nauka to szatańska złuda.
Ale nie chciał mi pożyczyć parę tysięcy do oddania na tamtym
świecie.
Mógł zakładać, że mnie tam nie będzie, ale przecież Bóg by
bardzo
docenił taki przejaw ślepej wiary.
Widać jednak i dewoci mają swój rozum.
Analogi do indoktrynacji religijnej można się doszukać w znanych
przypadkach chorobliwego przywiązania osób do swych katów
(przypadki porwań dla okupu, lub z powodów politycznych).
Maltretowani ludzie byli potem przez dłuższy czas związani jakaś
chorą miłością ze swymi dręczycielami.
Dopiero długotrwała pomoc psychiatryczna stopniowo przywracała u
nich
właściwe rozumienie sytuacji.
Podobnie jest z religią. Uzależnieni rodzice świadomie pozwalają
indoktrynować własne dziecko, gdyż nie zdają sobie sprawy, że
wyrządzają tym im krzywdę. W końcu sami czują się dobrze ze
swoją wiarą.
I dokąd jest to tylko wiara to pół biedy. Jeżeli jednak jest ona
chorobliwa i objawia się na przykład ślepą agresją w stosunku do
osób
ujawniających np. przestępczą działalność księży (Paetz, Hejmo,
Marek K.) to jest to już choroba psychiczna.
Bo to już nie jest wiara w Boga. To jest syndrom "kibica
kościelnego" !
Jestem przekonany, że należy szukać własnej drogi do Boga.
Nie można jednak dawać sobie narzucać żadnego schematu wiary.
Już samo traktowanie Boga naszą ludzką miarą stanowi jego obrazę
!
Oczywiście ... gdyby chciał się obrażać.
I gdyby istniał (bo tego też nie wiemy).
A jeżeli istnieje to jego "boskość" może przejawiać się w sposób
całkowicie dla nas niezrozumiały. Jak działanie telewizora dla
średniowiecznego rycerza.
Czy my się w końcu obrażamy na owady żyjące w naszym ogrodzie ?
A przecież jednym opryskiem jesteśmy w stanie je zlikwidować
jeżeli uznamy to za celowe. Nie obrażając się przy tym.
W sytuacji więc, gdy nasz dystans intelektualny do Boga jest
nieskończenie większy niż owadów do nas jest przejawem głupawej
megalomani doszukiwać się odczuć typowych bardziej dla partnerów
niż relacji stwórca-człowiek.
W ten sposób bowiem przypominamy kurę, dla której zapewne Bogiem
byłaby ...też kura tylko z większym "dziobem i pazurami".
Posiadam w swojej bazie danych kilkanaście tysięcy bogów, którzy
znaleźli swoich wyznawców .
I wyznawca każdego z nich był przekonany że ten jego jest
właściwy.
Ale wszyscy oni (ci bogowie) mieli jedną wspólną cechę.
Posiadali marketing w postaci kasty wypasionych kapłanów, którzy
wszelkimi metodami (od perswazji poprzez miecze i stosy)
dowodzili nadrzędności
swojego boga nad pozostałymi. Wierni zbyt sceptyczni byli
oddawani
na pożarcie krokodylom, lub sądzeni za bezbożność i karani
śmiercią.
Metody takie bardzo zwiększały "pobożność" populacji w okresach
wdrażania nowych religii. Potem już własna rodzina pilnowała, by
z
nowego potomka nie wyrastał "bezbożnik".
Tak nam wpojono w swoim czasie chrześcijaństwo. Ogniem i
mieczem.
Wielu zapłaciło życiem, a nasze społeczeństwo rodowe
przekształciło
się w feudalne ....czyli klasowe.
Szkodliwą rzeczą jest wiara bez przemyślenia w co i dlaczego się
wierzy,
tylko dlatego, że pazerni kapłani wmawiają nam, że owa bezmyślna
i pozbawiona własnych przemyśleń wiara jest jakąś wartością miłą
Bogu.
Nie jest jednak w interesie księdza by wierny zastanawiał się
nad
wiarą ... bo to może mieć skutek ujemny dla jego sakiewki.
Więc straszy, a że sam od pewnego czasu (nie zawsze tak było)
"gówno
może" straszy swoim Bogiem jak mały Jasi starszym bratem, gdy mu
koledzy trochę "dokopali".
Skoro bowiem Bóg jest intelektem nieskończenie wielkim jak może
mile widzieć w nas brak sceptycyzmu i chęć brania na serio
wszelkich
bredni wmawianych nam przez (najczęściej dość durnych) kapłanów
?
Czy nie będzie cenił w nas właśnie krytycyzmu ?
Bóg może tak ... problem jednak jest w tym, że kapłanom to nie
będzie
na rękę. Przecież poza izolowanymi wariatami nikt przecież z
Bogiem
nie rozmawia. To kapłani mówią moherom co ten milczący bóg chce
!
I o dziwo On (Bóg) nigdy nie chce niczego - co by było nie w
smak
kapłanom.
Na zakończenie jeszcze wyjaśnienie po co po raz sam już nie
pamiętam,
który o tym piszę. Dlatego, że w Polsce są setki tysięcy ludzi
zainteresowanych wpajaniem owych dewocyjnych bredni, a jedynie
garstka tych, którzy namawiają to pewnego szerszego spojrzenia
na
sprawy wiary. Przy czym owa garstka sceptyków robi to
bezinteresownie,
a rzesze kapłanów, katechetów, alumnów i zakonnic są żywotno
zainteresowane ślepą i bezkrytyczną wiarą w społeczeństwie.
Żyją bowiem z rąk Waszej pracy. Przy czym niektórzy całkiem
dobrze ...
by nie rzecz lepiej jak Wy.
|
Co zawdzięczamy Janowi Pawłowi II
(pl.soc.religia
8 kwietnia 2008 r.)
W zasadzie wszystko !
Wolną Polskę, rozwój sztuki, przemysłu i dobrobytu.
Młodzież, gdyby nie on to ....
Nie zdołałem się dowiedzieć od pewnego dewota - to co by było
z młodzieżą, gdyby nie JP II, bo ... się (dewot) zapowietrzył.
Jan Paweł II napisał wiele wierszy, a jeszcze więcej nie napisał
- więc trzeba mu było je "adoptować na żywca".
Przykładem może tu być "Do Sosny Polskiej" przepisana
po dodaniu jednego słowa od Stefana Witwickiego i
umieszczona w albumie JP2.
By być sprawiedliwym muszę dodać, że nie sądzę, aby to
zrobił sam ś.p. papież ...w końcu Watykan chyba stać na kilku
dobrych poetów.
Po prostu dewoci w szale przypisywania wszystkich wspaniałości
tego świata umiłowanemu swojemu "postrzygaczowi"
zagalopowali się przesadnie.
Czekam teraz na prasowe doniesienia o wkładzie JP2 w
pokój na świecie, budowę mostu Świętokrzyskiego i elektrowni
jądrowej.
Być może był również twórcą projektu budowy tarczy
antyrakietowej
na naszym terenie przez usa-cwaniaków ?
Jeżeli tak to teraz nie możemy odmówić przyjęcia prezentu od USA
w
postaci jednostki wojskowej stacjonującej w Polsce.
Ani tych radioaktywnych odłamków, które nam na łeb spadną,
gdy tylko USA zechce "wyzwalać " Iran.
------------------
(*)> Jerzy Jaworski <Orion>
Pomysł racjonalizatorski
pl.soc.religia 19 kwietnia 2008 r.
Zakonnik Rydzyk poszukiwał
źródeł geotermalnych w miejscu
gdzie ich nie ma. Przyczyną tego było planowane finansowanie
tej "inwestycji" przez UE. Gdy Unia odmówiła i trzeba było
wyłożyć własną kasę zakonnik podobno zrezygnował z tego
genialnego pomysłu.
Otóż ja proponuję zakupić dwa generatory (za bezcen) po
eksploatacyjnym zużyciu i napędzać je przy pomocy demonów.
Modlitwy do Maryi uchronią je przed "rozsypką" więc na remoncie
zaoszczędzi się sporo.
Nasi księża egzorcyści twierdzą, że moc niektórych demonów
jest przeogromna. One byłyby w stanie jedną ręką trzymać taką
stutonową turbinę, a drugą tak kręcić, że całe miasto by można
oświetlić.
Oni sami (egzorcyści znaczy) za dużo pracy nie mają więc czemu
by im nie dać okazji do pokazania jaką to mocą dysponują w
imię Zawszedziewicy ?
Czemu katolicki zakonnik mając do dyspozycji już teraz
siedemdziesięciu
darmozjadów (egzorcystów) w tym kraju nie wykorzysta ich
na chwałę Pana ?
Ilu to by zaraz wiernych przybyło widząc taką moc egzorcystów.
Czemu oni wolą mamrotanie i machanie kadzidłem nad babciami
analfabetkami ?
A jak się do kadzidła doda dobrego zioła na bazie np. marychy
to nawet doktorat można potem zrobić na KULu z angelologii,
lub różnic miedzy tronami a serafinami.
---------------
(*)> Jerzy Jaworski <Orion>
(((o)))
echo@gazeta.pl
Boskie pochodzenie "in vitrio" i dziwna przyjaź ń
Busha z Watykanem.
Po raz pierwszy
metodę klonowania zastosował Bóg Ojciec
w zabiegu, który przeszedł do historii jako "inseminacja
św.Dziewicy".
Ginekologiem był ponoć Duch Święty, a sam zabieg przeprowadzono
przy użyciu techniki, która powoduje zwis szczęki u każdego
współczesnego
lekarza ginekologa. Przypomina bowiem wyjęcie pestki z
brzoskwini
bez naruszenia całości owocu.
Owszem ... były wcześniej (nawet dość liczne) przypadki
zapładniania
kobiet przez różnych bogów. Najbardziej wydajny był w tym Zeus.
Ci wszyscy antenaci Jehowy stosowali jednak metodę chędożenia,
nie
zawracając sobie głowy jakimiś sztuczkami z klonowaniem.
I nie mieli też zamiaru w ten sposób nikogo zbawiać, ani tym
bardziej
zawierać jakichś z nami przymierzy. Choć co mogło się takiemu
Zeusowi
podobać w ziemskiej chłopce ?
Mnie się na przykład gołębie nie podobają.
Ale było po prostu swojskie i naturalnie ... dla niektórych.
Aż do czasów owego pasterskiego Jehowy zwanego obecnie Bogiem
Ojcem.
Cała ta akcja była ponoć obmyślona jako próba zbawienia nas po
wcześniejszej zakazanej degustacji owocu. Wydaje się to nieco
dziwaczne.
Nawet zakładając symboliczne znaczenie owego owocu.
Ktoś może sobie pomyśleć, że owa próba dania nam "drugiej
szansy"
przypominała trochę w założeniu próbę zgwałcenia kury w celu
zbawienia
kurnika przez właściciela owego kurnika.
Choć kura intelektem bardziej zapewne przypomina człowieka niż
my Boga.
Pogmatwane to było tak, że "wylęgnąć" się mogło tylko w jakiejś
zakompleksionej seksualnie łepetynie zakonnika.
Obecnie szamani wymyślili cały przemysł wyciskania kasy z
całkiem nawet
normalnych ludzi, a nie tylko dewocyjnych moherów.
No bo kto w końcu nie płacił za chrzest dziecka ?
... ślub, lub pogrzeb ?
I tak od dwóch tysięcy lat biznes kwitnie mimo, że już tylko w
Polsce i
paru indiańskich republikach w Am. Południowej.
Reszta świata pokazała wydrwigroszom z Watykanu gest
Kozakiewicza.
Ale dla swoich moherów inni mają kościoły narodowe.
My wolimy jednak mocarstwo o wielkości stadionu, lub chłopskiej
łąki
- bowiem na powierzchnię nie przekraczającą 4,5 hektara
dwukrotnie
w ciągu ostatniego roku przybywa głowa prawdziwego mocarstwa.
W jakim celu ?
Co może chcieć od jakiegoś Benedykta prezydent USA Bush ?
Nie jest on (ten Benedykt) głową państwa. Państwo bowiem posiada
rząd,
konstytucję i jakieś prawa. Watykan nie ma rządu, konstytucji i
praw.
Przynajmniej praw w naszym rozumieniu.
Przypomina więc bardziej cyrk niż państwo.
Prezydent Bush odwiedza ten grajdoł jednak dwukrotnie i mimo
ostentacyjnego lekceważenia Benedykta (któregoś tam) rozmawia z
nim.
Co prawda raz tytułuje do "sir", a raz "eminencją" za co zapewne
zostanie w piekle usmażony w mniemaniu dewotek, ale jednak ma
jakieś
sprawy do omówienia.
Nie całuje papieża w pierścień, ani ... inne miejsca - choć były
czasy, że papieża
całowało się w stopy (do VIII wieku), ale konferują zajadle.
O co chodziło ?
Czy może o pomoc Watykanu w opóźnianiu integracji UE ?
Może też o wzmocnienie agentury w sutannach na terenach
Białorusi i
Ukrainy ?
To, że w kilka tygodni potem Irlandia "wierzga" ma z tym jakiś
związek ?
Bo bez wątpienia Watykan i USA nie są zainteresowani silną i
zjednoczoną
Europą.
Lewico zapomnij o współrządzeniu.
(pl.soc.polityka 03 lipca 2008 r.)
Teatralne gesty i obietnice
kierowane pod publiczkę w celu
zwiększenia popularności na nikim nie robią już wrażenia.
To chwyty zbyt już ograne. Ludzie pamiętają slogany wyborcze
lewicy podawane w formie haseł wyborczych od 50 niemal lat.
A jak nie pamiętają to zapoznali się w archiwach.
"Pomożecie ?", "Szukamy 20 miliardów", "Zlikwidujemy
przestępczość
zorganizowaną" itp. pierdoły.
Nikt nie zagłosuje na lewicę, bo wymyśliła kilka hasełek.
"Zlikwidujemy Konkordat, przywileje podatkowe kleru, nastąpi
zwrot
w kierunku państwa świeckiego ".
Nic z tego panowie !
Owszem popularność lewicy może wzrosnąć o kilka procent, ale
na pewno nie o tyle by wygrać wybory. Łatwowiernych bowiem
ubyło.
Jeżeli p.Napieralski tego nie rozumie, to niech nie liczy na
sukces
polityczny osobisty i swojego ugrupowania.
Tym razem potrzebne są konkrety !
Teraz ... a nie po wyborach !
Nie jest prawdą, że lewica obecnie nic nie może. Fakt ....może
mniej i pewne posunięcia są trudniejsze, ale jeżeli nie
uwiarygodni się
obecnie - nie może być mowy o późniejszych sukcesach wyborczych.
Może należy zacząć od wymiany partyjnych analityków ... zbyt
"obrosłych
tłuszczem" by skalkulować strategię i systematyczne działanie od
teraz ?
Nie przeczę, że zdziałanie wymaga pracy, a nie tylko błogiego
oczekiwania
na "mannę wyborczą". Manny bowiem nie będzie. Czasy się
zmieniły.
Nikt nie namawia lewicy do walki z Bogiem i religią.
Wręcz przeciwnie. Ale Konstytucja ma być szanowana.
To nie papier toaletowy !
Walka z klerem będzie ciężka. Bo nastąpi niestety walka.
Walka z sitwą zgraną, cwaną i niebezpieczną.
Ulokowaną w tzw. dawnym UKŁADZIE (Ordynacka) i nowym.
Ale jeżeli Napieralski nie zaryzykuje, to może już obecnie
"wsadzić sobie
łeb do stacza i przytrzasnąć deklem".
Chyba, że chcecie dalej wegetować politycznie.
To jest walka o nowoczesne europejskie państwo w którym wiara
jest
szanowana, ale nie znaczy to by watykańska koteria dyktowała nam
politykę zagraniczną i społeczną.
Takiego programu walki o nowy model państwa europejskiego nie
proponuje żadne ugrupowanie. Wszystkie są uwikłane w rożne
kościelno-państwowe układy. To jest wasza szansa.
Tak więc panie Napieralski rozpoczął się poker o dużą stawkę.
O wiarygodność lewicy.
Zdaję sobie sprawę, że owa agentura kościelna rozrosła się
niczym
cosa-nostra. Nawet i na tym forum znajdzie się jej kilku
cywilnych
agentów z Opus-dei i kiecowych "obserwatorów", ale to niestety
wasza wina . Dokładniej waszej przeszłości - za którą teraz
płacicie.
Marzyła się wam trójwładza ... sekretarz, bankier i pleban ?
No to teraz wyciągajcie gówno z przerębla !
Tylko mądrze. Ludzie powinni wiedzieć, że nie chodzi o
likwidację
kościołów, ale o to by zajmowały się tym co do nich należy.
Mam tylko wątpliwości, czy do tego dorośliście. Tu trzeba
charyzmy,
a nie "gumki od kaleson" ... jak nasz obecny premier-kukiełka.
3/4 Prawdy o
Chrześcijaństwie
(pl.soc.religia 9 luty 2009 r.)
Chrześcijaństwo
to wiara żydowska.
To żydzi ją wykreowali w sprzeciwie przeciw władzy faryzeuszy
i saduceuszy. To rodzaj antycznego żydowskiego komunizmu,
do którego część tego narodu od zawsze miała "ciągoty".
Ta część biedna ma się rozumieć.
Bowiem bogata to wręcz przeciwnie. Ci nie widzieli, żadnych
jezusowych
cudów, ani niczego w nim boskiego.
Dla nich był włóczęgą siejącym ferment wśród gminu.
Obszarpańcem i biboszem żyjącym na koszt innych.
Zresztą nie tylko oni widzieli w Jezusie tyle boskości, co ja w
swoich
ogrodowych drewniakach.
Samo chrześcijaństwo uznało Jezusa za syna Boga dopiero w 325
roku !
Na soborze Nicejskim dokładniej.
Wcześniej uważany był jedynie za proroka głoszącego prawdę o
Bogu.
Jednym z wielu esseńskich agitatorów jacy krążyli wtedy po
Palestynie
głosząc naukę swego Nauczyciela Sprawiedliwości, którą on z
kolei oparł
na hybrydzie Mitraizmu i mozaizmu.
Ponieważ Żydzi (potomkowie Hapiru) cechowali się zawsze
gigantycznym
przyrostem naturalnym i wędrownym trybem życia, w szybkim czasie
powiększyli dzielnice nędzy Rzymu w I i II wieku.
I tu właśnie przekazem ustnym zaczęło się dopiero szerzyć
chrześcijaństwo.
Początkowo nawet prześladowane, ale niebawem dzięki szalbierstwu
i
ofercie politycznej złożonej Konstantynowi W. zdobyło władzę i
stało
się religią państwową.
W okresie tym Jezus nie był Bogiem, nie istniał również kler !
Każdy wierny chrześcijanin, był sam sobie duchowym
przewodnikiem.
Kasta ta wykształciła się dopiero 180 r.
Trzeba tylko było mieć pieniądze, bo było to stanowisko do
kupienia !
Nie istniał celibat, a kler cechowało niezwykle zamiłowanie do
pijaństwa
i grupowych zabaw z panienkami.
O dziwo historia nic nie pisze o nagminnej pedofilii wśród kleru
tamtego okresu ...widać to dopiero celibat wykoślawił ich
poczucie
normalności w seksie.
Tak to wyglądało !
Należy sobie zdać sprawę, że reformacja i odrzucenie papieża
jako jakiegoś
autorytetu to wynik "pańskiego" stylu życia kleru. To negacja
ich
sprzecznej z głoszoną chrystusową nauką pazerności i zakłamania.
Cała Europa zrzuciła już okowy watykańskiej sekty.
Sekty, której działalność w historii był dodajmy zbrodnicza.
Pozostaliśmy tylko my ...durni Polaczkowie i Irlandczycy.
Nawet kolebka chrześcijaństwa, czyli Włochy, Hiszpania i Francja
nie
chcą mieć już nic wspólnego z pazerną watykańską mafią !
Katolicyzm watykański, to sutannowa organizacja przestępcza
służąca
obcej zwierzchności i wszystkim tym którzy płacą za jej usługi.
Szpiegowskie, inwigilacyjne i ukierunkowaną propagandę
polityczną
(dla której teraz po odejściu Busha nadejdą ciężkie czasy).
Ale by to skutecznie czynić, muszą mieć jak u nas rzesze
oddanych
ogłupiałych moherów.
I temu celowi ma służyć religia w szkole, która jak wszyscy
dobrze wiedzą
nie jest żadną nauką, lecz tworzeniem kibiców Kościoła.
Religia jest próbą trzymania się "rękami i zębami parapetu,
gdy dupa już jest na zewnątrz".
* Przed wiekami widywaliśmy diabły z rogami i kopytami.
Potem czarownice łatające na miotłach
Niedawno jeszcze wizerunki Zawszedziewicy na brudnych
szybach.
Obecnie jesteśmy wyzwalani od demonów przez szamanów
egzorcystów
jak w dawnej Afryce. Co będziemy widywać za 100 lat ?
-------------------
(*)> Jerzy Jaworski <Orion>
http://dabrowski.ddl2.pl
http://antyklerykalna.w8w.pl
/)/)
( °.°)
o(_('')('') centurion@va.pl |